Organizacja deklaruje, że będzie walczyć o ideę autonomicznych obszarów i krajów związkowych. - Cierpnie mi skóra - mówi "Polsce" prof. Dorota Simonides.
Zwolennicy częściowej niezależności Śląska od Polski zarejestrowali się w Bawarii
Założycielem organizacji jest Robert Starosta, który w wieku 7 lat wyemigrował do Niemiec z Chróścic pod Opolem. Skończył studia ekonomiczne. Dziś jest drobnym berlińskim przedsiębiorcą. Starosta opowiada się za autonomią Śląska wraz z Opolszczyzną. - Obejrzał w niemieckiej telewizji reportaż na temat naszej działalności i to go zainspirowało - mówi "Polsce" Piotr Długosz, lider Ruchu Autonomii Śląska na Opolszczyźnie.
Starosta współpracuje z innymi Niemcami polskiego pochodzenia. Niektórzy z nich wyemigrowali za Odrę, inni już się tam urodzili, a tylko ich przodkowie byli ze Śląska. Ich organizacja - jak twierdzi Starosta - tylko wspiera rozwój samorządności. Jednak w swoim statucie stawia za cel "wprowadzenie pod publiczną debatę pojęcia autonomii Górnego oraz Dolnego Śląska w wielokulturowej Europie".
Jest też mowa o wykorzystaniu "narzędzi demokracji takich jak plebiscyt czy referendum", a także o wspieraniu "idei federalistycznych krajów związkowych oraz autonomicznych obszarów". Wszystko to ma na celu "wskazanie trzeciej możliwej perspektywy dla Śląska w zgodzie pomiędzy Niemcami, Polską a Czechami w Europie". Skąd tu Czechy?
Rzecz w tym, że historyczny Górny Śląsk nie obejmuje tylko polskich terenów. Zahacza też o czeski kraj śląsko-morawski i kraj ołomuniecki.
Prof. Władysław Bartoszewski, doradca premiera Donalda Tuska ds. międzynarodowych, dowiedział się o nowej organizacji od nas. - Koniecznie trzeba się jej przyjrzeć - mówi profesor. - Sprawa jest świeża, musimy poprosić o ekspertyzy naszych specjalistów od prawa międzynarodowego.
A co o niemieckim odpowiedniku RAŚ myślą śląskie autorytety? - Świetny pomysł - mówi reżyser i senator Kazimierz Kutz, znany z sympatii dla autonomistów.
- Gdy słyszę o Bawarii i autonomii, to cierpnie mi skóra - mówi za to prof. Dorota Simonides, jeden z największych autorytetów politycznych i moralnych na Śląsku Opolskim. - Dla mnie jest to coś niebezpiecznego.
***
Śląscy autonomiści są za częściową niezależnością dla regionu w jego historycznych granicach. To oznacza, że za Śląsk uważają nie tylko należące do Polski obszary Górnego Śląska i Opolszczyzny, ale również tereny tej krainy historycznej, które dziś wchodzą w skład Republiki Czeskiej. Z drugiej strony autonomiści nie są zainteresowani tą częścią województwa śląskiego, która z historycznym Śląskiem nie ma nic wspólnego. Poza ich Śląskiem są np. Zagłębie i Częstochowa.
Założyciel niemieckiej Inicjatywy dla Autonomii Śląska Robert Starosta przekonuje, że nie stawia sobie celów politycznych. - Będziemy popularyzować w Europie ideę autonomii Śląska, a także dbać o wizerunek regionu - mówi. - Wiem, że brzmi to ogólnikowo, ale nasza organizacja dopiero zaczyna działać.
Starosta zarejestrował Inicjatywę dla Autonomii Śląska w bawarskim Würzburgu. Docelowo jednak siedzibą organizacji ma być Berlin. Właśnie w stolicy Niemiec mieszka Starosta. Ma 37 lat, wyjechał z Polski jako dziecko. Słabo mówi po polsku, właśnie zapisał się na kurs językowy. Skończył studia ekonomiczne, ima się różnych biznesowych przedsięwzięć.
- Jego inicjatywa jest cenna - mówi Jerzy Gorzelik, prezes Ruchu Autonomii Śląska. - To dobrze, że ludzie związani z Górnym Śląskiem chcą coś dla niego zrobić. W moim przekonaniu ważna będzie promocja naszego regionu.
Piotr Długosz, lider Ruchu Autonomii Śląska na Śląsku Opolskim, poznał Starostę w Katowicach na II Marszu Autonomii organizowanym przez RAŚ.
- Już wtedy wspomniał, że chce zarejestrować w Niemczech odpowiednik RAŚ - mówi nam Długosz. - Wśród założycieli są potomkowie ludzi, którzy wyemigrowali ze Śląska kilka pokoleń temu, na przykład szef młodzieżówki CDU w Brandenburgii.
Wątpliwości co do działalności Starosty ma prof. Dorota Simonides, naukowiec i polityk z woj. opolskiego, dopiero co nagrodzona prestiżowym tytułem Ambasadora Polszczyzny Regionalnej.
- Byłabym spokojna, gdyby ta organizacja miała w nazwie troskę o śląską tożsamość regionalną - mówi. - Ale autonomia? Budzi to mój niepokój. A co będzie, jeśli te dwa odłamy autonomistów zechcą się kiedyś zjednoczyć? To jest jak bawienie się granatem - przekonuje.
Lider RAŚ w ogóle nie widzi takiego problemu: - Współpraca międzynarodowa jest w wielu przypadkach warunkiem otrzymania unijnych grantów. I ta organizacja może być dla nas poważnym partnerem - otwarcie mówi Gorzelik.
Wizja kooperacji obu odłamów autonomistów jest nie do przyjęcia dla Piotra Spyry, członka zarządu województwa śląskiego i założyciela Ruchu Obywatelskiego "Polski Śląsk". - Obywatele obcego państwa nie mogą się mieszać w wewnętrzne sprawy państwa polskiego - komentuje. - Jeśli RAŚ zdecyduje się na współpracę z tą organizacją, to sam się zmarginalizuje, bo żadna poważna partia nie będzie współpracowała z ugrupowaniem, które działa wbrew polskiej racji stanu.
RAŚ od dawna budzi skrajne emocje. Jego sympatykiem jest na przykład śląski reżyser Kazimierz Kutz. - Wspieram wszystkich, którym leży na sercu dobro regionu - mówi. - Rządzący zawsze mówili, że na Śląsku ma być spokój, a jak nie, to sp... No i wyjechało dwa miliony Ślązaków. Jeśli chcą się organizować w Niemczech, to ja im kibicuję. Nic nikomu do tego, co robią obywatele demokratycznego państwa niemieckiego.
Innego zdania jest prof. Franciszek Marek, pierwszy rektor Uniwersytetu Opolskiego. - Wszystkie tego rodzaju inicjatywy to antypolska dywersja polityczna - twierdzi. Niedawno podczas konferencji "Problemy i zagrożenia na Ziemiach Zachodnich", którą PiS zorganizował w Brzegu, Jarosław Kaczyński mówił, że działania śląskich autonomistów są groźne i "mogą być inspirowane z zewnątrz". - Jeśli jedna z najważniejszych sił politycznych w Polsce zaczyna nas uważać za zagrożenie, a nie za przedmiot kpin, to znaczy, że nasze działania odnoszą skutek - komentuje lider RAŚ Jerzy Gorzelik.
Jak duże poparcie może zyskać Inicjatywa dla Autonomii Śląska? Długosz z opolskiego RAŚ, który sprzedaje przez internet górnośląskie gadżety, mówi, że klientami są głównie obywatele Niemiec. Kupują śląskie flagi, nalepki czy koszulki z nadrukami propagującymi lokalny śląski patriotyzm, takimi jak "Mein Vaterland ist Oberschlesien" (Moją Ojczyzną jest Górny Śląsk).
***
O co walczą autonomiści w Polsce
Ruch Autonomii Śląska został zarejestrowany w 1990 roku w Rybniku. Zrobiły to osoby, którym marzył się powrót do okresu międzywojennego, gdy województwo śląskie cieszyło się autonomią, miało własny Sejm i skarb. W 1997 roku działacze związani z RAŚ próbowali zarejestrować Związek Ludności Narodowości Śląskiej.
Bezskutecznie - polskie sądy odmówiły rejestracji, twierdząc, że taka narodowość nie istnieje. Działacze ZLNŚ odwołali się do Trybunału Praw Człowieka, ale ten w 2004 roku ostatecznie odrzucił ich skargę. W 2002 roku w czasie narodowego spisu powszechnego narodowość śląską zadeklarowały 173 tysiące mieszkańców województw śląskiego i opolskiego.
Mimo to uchwalona w 2005 roku ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych nie wspomina ani słowem o Ślązakach.