Od marca 2020 roku NADA zaprzestała publikowania własnych decyzji w sprawie sankcji. Statystyki zbierane są tylko raz w roku, zazwyczaj w czerwcu, i uwzględniają także liczbę pozytywnych wyników testów dopingowych w Niemczech. Organizacja przestała jednak podawać nazwiska sprawców naruszeń.
Fakt, że nazwiska sportowców nie zostały ujawnione, wyszedł na jaw po dyskwalifikacji mistrza świata i Europy w kajakarstwie Martina Hillera. Na stronie internetowej agencji nie było żadnych informacji o jakichkolwiek sankcjach wobec Hillera, który został przyłapany na stosowaniu sterydów anabolicznych.

Kajakarz został zdyskwalifikowany na cztery lata, ale NADA starała się ukryć ten fakt przed opinią publiczną, choć Światowy Kodeks Antydopingowy wymaga publikacji informacji o prawnie udowodnionych przypadkach naruszeń zasad, łącznie z nazwiskiem osoby odpowiedzialnej i innymi szczegółami.
NADA przyznała również, że nie ujawniono nazwisk 76 sportowców. Mowa tu o nie mniej niż 18 dyscyplinach olimpijskich.
– Z punktu widzenia opinii publicznej w walce z dopingiem brakuje przejrzystości i otwartości. Ludzie są trzymani w ciemności
– zacytowała sportowego prawnika Jana Ortha ARD.
– Ważne jest, aby inni sportowcy wiedzieli, że za używanie niedozwolonych substancji grożą kary. W przeciwnym razie wszyscy pomyślą, że to nic strasznego
– odniósł się do sprawy mistrz świata w bobslejach Georg Fleischhauer.
ARD skonkludowała, że przejrzysta praca Niemieckiej Agencji Antydopingowej jest obecnie niemożliwa, bowiem stoi to w sprzeczności z obowiązującymi w kraju przepisami o ochronie danych osobowych RODO.
