Tekst ma się zaczynać od „Nina Nowak”. Bo wtedy lepiej się wyszukuje w internecie. I dużo zdjęć, ściągniętych ze strony internetowej www.ninanowak.eu. I niech każde też będzie podpisane imieniem i nazwiskiem. Najlepiej w mianowniku. Nina Nowak.
Takie instrukcje podała przez telefon „jedna z najbardziej znanych na świecie polskich śpiewaczek operowych”. Zapewne podobne wytyczne dostali inni dziennikarze - w internecie zaroiło się od informacji na temat występu Niny Nowak na tegorocznej edycji Cracovia Sacra, na której występować miała „na specjalne zaproszenie arcybiskupa Marka Jędraszewskiego”.
Wszędzie powtarzają się te same informacje - arystokratyczne korzenie, wyróżnienia honorowe Czerwonego Krzyża, występy dla rodzin królewskich, koncerty z Andreą Bocellim i Krzysztofem Pendereckim. Do tego cała lista najlepszych orkiestr świata i stanowisko solistki w Operze Wiedeńskiej. Generalnie: wielka kariera. Tyle że w internecie. Tylko w internecie.
Z Opery Wiedeńskiej wprost na Wielkopolskie Święto Mleka
„Witam bardzo serdecznie,prosze zobaczyc ponizej jak ladnie gazeta wyborcza napisala o moi koncercie (tu link do tekstu). Czy moglby Pan napisac podobnie dajac afisz i pare informacji, które na internecie zostana na wieczna pamiatke,bardzo bym prosila,zapraszam serdecznie na jutro na koncert,gdyby trzeba byla zaspiewac dla Panstwa gazety,to zawsze moze Pan i szef na mnie liczyc bez zadnych pieniedzy oczywiscie,wszystko gratis dla Panstwa.Prosze o jakies wiesci,bo chodzi mi tylko o artykul na internet” (pisownia oryginalna)
- to mail z 2018 roku. Podobny otrzymaliśmy w 2019 roku, tuż przed występem w Krakowie.
Kiedy zaczynamy przygotowywać tekst, nagle okazuje się, że w wielu momentach informacje podawane na stronie ninanowak.eu nieco rozmijają się z rzeczywistością.
Zacznijmy od „solistki Opery w Wiedniu”. Każdy, kto jakkolwiek orientuje się w świecie muzyki, musi znać nazwiska Aleksandry Kurzak, Piotra Beczały, Mariusza Kwietnia, Tomasza Koniecznego i Małgorzaty Walewskiej. To operowa ekstraliga, której występami na najważniejszych scenach świata zachwycają się krytycy. O występach Niny Nowak trudno znaleźć takie opinie. Ale to jeszcze przecież nic nie znaczy. Wystarczy jednak zapytać w Wiedniu, by rozwiać wątpliwości. Niestety, ani w Theater an der Wien - Neue Opernhaus, ani w Wiener Staatsoper nie słyszano o nazwisku takiej solistki. „Może była po prostu w chórze?” - sugeruje w mailu Therese Gassner-Blaha wykluczając jednak możliwość, że śpiewaczka kiedykolwiek zatrudniona była jako solistki. Tak samo jest z Teatrem Wielkim-Operą Narodową w Warszawie. Tam też rzekomo jest solistką. Wystarczy jednak w tym warszawskim przybytku kulturalnym bywać, by wiedzieć, że to nieprawda.
Podobny problem zaczyna się, gdy weryfikujemy długą listę najlepszych orkiestr na świecie, z którymi występować miała Nina Nowak. Los Angeles Philharmonic Orchestra w przesłanej nam wiadomości stwierdza krótko: „nie znamy takiej pani”.
Niewiele ze współpracy z artystką pamięta kompozytor Krzysztof Penderecki. Pełniąca obowiązki jego asystentki Wioletta Tomsia-Dąbrowa zapewnia, że w ostatnich czterech latach nie było mowy o jej występach u jego boku. - Trudno mi stwierdzić, co Pani ma na myśli. Może chodzi po prostu o to, że występuje w repertuarze Krzysztofa Pendereckiego? - mówi.
Dość zaskakujące jak na „współpracę trwającą od 2004 roku”. Ale na to, że jakaś kiedykolwiek istniała są przynajmniej dowody - czyli stare zdjęcia, na które można trafić w internecie. Trudniej znaleźć informacje o jej występie u boku Adrea Bocellego. Impresariat artysty nie odpisał na zadane w tej sprawie pytania. Natomiast nie ma w sieci śladu takiego koncertu. Przejrzeliśmy serwis YouTube, sprawdziliśmy wzmianki o koncertach „najsłynniejszego niewidomego śpiewaka świata”. I nic. Za to przy okazji trafiamy np. na koncerty z udziałem Niny Nowak w MOK w Przeworsku albo na Wielkopolskim Święcie Mleka w Kole. Niestety, bez udziału filharmoników berlińskich czy londyńskich.
- Osoba, która przedstawia się jako „czołowa polska śpiewaczka klasyczna”, abstrahując od tego jak to stwierdzenie brzmi, powinna móc pochwalić się konkretnymi osiągnięciami - komentuje Mateusz Borkowski muzykolog i krytyk muzyczny. - Tymczasem Pani Nowak podaje wiele niepotwierdzonych informacji, które budzą wątpliwości u każdego, kto jest melomanem i zna środowisko muzyczne. Najważniejsze jednak, co prezentuje osoba podająca się za solistkę Opery Wiedeńskiej - brak dorobku płytowego, brak ról i kreacji operowych, próżno też szukać zdjęć z jakichkolwiek spektakli. Wiele mówi też nieumiejętność określenia swojego głosu, raz opisywanego jako kontralt, innym razem jako alt, a także nieistniejące i nielogiczne określenie rodzaju głosu jako „symfoniczny” - tłumaczy.
„Dziękuję Panu, już wystarczy. Do widzenia”
- - Trochę mnie pani ostatnio pomęczyła telefonami, teraz ja pomęczę panią - mówię, gdy odbiera telefon.
- - O super! Bardzo miło! - odpowiada.
- - Proszę mi powiedzieć na początek, czym jest „głos symfoniczny”?
- - Słucham? - dopytuje.
- - No pytam, co to za termin muzykologiczny. Bo go nie znam. A Pani ma podobno doktorat z trzech specjalizacji.
- - Są różne głosy, proszę pana. Jest operowy, musicalowy, symfoniczny.
- - No właśnie nie, nie ma czegoś takiego. Ale to nic. Pójdźmy dalej. Dlaczego pani się przedstawia jako solistka Opery w Wiedniu i Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie, skoro to po prostu nieprawda? Dlaczego wpisuje pani w swoim życiorysie współpracę z najlepszymi orkiestrami na świecie, skoro żadna sobie nie przypomina takiej współpracy? Te informacje widnieją tylko na pani stronie i w artykułach, które są na niej oparte. Nikt tego nie potwierdza.
- - Występowałam w różnych miejscach, z różnymi muzykami.
- - Ale ja Panią pytam o bardzo konkretne fakty.
- - No rozumiem. Ale to tak w naszej branży się mówi.
- - Nie, pani Nino. Takie stwierdzenia to wprowadzenie w błąd. Podobnie jak sugerowanie, że od 2004 roku współpracuje pani z Krzysztofem Pendereckim.
- - Ale ja Panu mogę wysłać list polecający od profesora.
- - To poproszę. A mogę jeszcze....
- - Dziękuję panu, już wystarczy. Do widzenia.
I odłożyła słuchawkę. Nie zdążyłem zapytać, czy istniała jej babka, którą miała być księżna Anna Jankowska-Sapieha. Ani dopytać o doktorat z aż trzech specjalizacji. Oraz o występ z Andreą Bocellim.
Sfałszowana biografia, która przynosi zyski
Po co tworzyć fałszywy życiorys. Tylko z powodu potrzeby atencji? Nie, sprawa jest bardziej prozaiczna. Na tym można po prostu zarobić. Co więcej, całkiem nieźle. I tu - trzeba Ninie Nowak przyznać rację - z pomocą przychodzi internet, w którym wiele rzeczy zostaje „na wieczną pamiątkę”. W 2011 roku nieistniejące już dziś „Życie Warszawy” opisało dwa koncerty, za które dzielnica Targówek zapłaciła w sumie 125 tys. zł. Jedną umowę o wartości 53 tys. zł zawarto na organizację koncertu z Impresariatem Muzycznym Vox Nina Nowak. Przewidziano w niej m.in. 15 tys. zł dla Niny Nowak. Drugą umowę, na opracowanie materiałów nutowych z oryginalnych starodruków, m.in. opery „Echo w lesie”, za 47 tys. zł podpisano z Impresariatem Muzycznym Andrzej Nowak. To brat Niny.
Tegoroczne krakowskie koncerty w ramach Cracovia Sacra, czyli Nocy Kościołów, były tańsze. Jak informuje nas biuro prasowe Urzędu Miasta Krakowa, występ Niny Nowak kosztował 10 tys. zł brutto. Umowę podpisano z Międzynarodowym Impresariatem Muzycznym Nina Nowak. „Oferta koncertowa złożona została przez ww. Impresariat do Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Nocy Cracovia Sacra” - czytamy w przesłanej odpowiedzi.
Cóż, stawka ta to nie pieniądze, jakie za swoje występy otrzymują gwiazdy pop, ale i tak jest dość wysoka. Wystarczy wspomnieć, że za takie sumy występują niektóre polskie gwiazdy muzyki klasycznej w Filharmonii Krakowskiej. Gwiazdy bez zmyślonej biografii.
