Wprawdzie w hiszpańskim radio mówią coś o standardach białoruskich w kontekście polskim, pisowskie niedobitki skamlają na „ciamajdanie”, że to skandal i zamach, i napaść na konstytucję etc., ale to tylko drobne zakłócenie narracji obowiązującej w „wolnych mediach”. Ta mówi, że w końcu..., nareszcie…, bo nie mogli się doczekać (przez długi czas ciała wrogów rzeką nie płynęły). No może trochę za ostro.... Ale mądrość etapu, a przede wszystkim dziejowa konieczność przywrócenia zdeptanej przez pisowskie hordy demokracji, usprawiedliwia łamanie demokratycznych reguł.
Problem w tym, że siłowe i bezprecedensowe przejęcie mediów publicznych w stylu przypominającym najlepsze wzorce stanu wojennego jest wyłącznie drobną częścią barbarii, jaką zgotował Polsce premier Donald Tusk i jego wierny żołnierz pułkownik Bartłomiej Sienkiewicz. Otóż nowy model zarządzania krajem polega na przyjmowaniu przez Sejm RP uchwał, które mają legitymizować bezprawne działania.
Nieznana dotychczas w demokracjach „ścieżka legislacyjna”, którą wybrał 66-letni premier, ma charakter uniwersalny i wiele zastosowań. Można wywodzić z niej co tylko tęgie umysły, rozgrzanych do czerwoności polityków zapragną. Można więc bez większego trudu wyobrazić sobie przyjęcie uchwały o sprawowaniu urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudę z rażącym naruszeniem Konstytucji. Właściwie nielegalnie…, cóż za problem.
Zresztą sam Tusk był łaskaw oświadczyć na wyborczym wiecu w Tarnowie, że Rafał Trzaskowski wygrał wybory prezydenckie, dodając: „Oni nam ukradli demokrację”.
A realizacja uchwały w praktyce to wysłanie do pałacu na Krakowskim Przedmieściu „silnych ludzi” w eskorcie jeszcze silniejszych i wyprowadzenie stamtąd „pacynki Kaczyńskiego”.
I to jest realne zagrożenie dla Państwa i obywateli, również tych, którzy wybrali nową władzę.
Znienawidzeni przez lewicowo-liberalnych wyborców i polityków „propagandziści i funkcjonariusze” z Woronicza to ofiary w ramach bardziej złożonego i prymitywnego procesu przejmowania władzy przez nową ekipę.
Łyse karki szarpiące posłów na Sejm, butni i bezczelni prawnicy w drogich garniturach prężący muskuły, bluzgi na korytarzach sejmowych pod adresem polityków PiS-u oraz regularne fizyczne potyczki to dopiero początek wdrożenia deklaracji wyborczych zawierających się w twierdzeniu powtarzanym jak mantra - „Jebać PiS”.
Niedopuszczenie - bo pęknę ze śmiechu - przez stłamszony i cenzurowany zielonogórski legion z Polskiego Radia Zachód do rozmowy na antenie publicznej rozgłośni z redaktorem Januszem Życzkowskim (dziennikarzem, który w Radiu Zachód przepracował ponad kilkanaście lat i do wczoraj był nawet kolegą uciskanych przez PiS-owki reżim) wpisuje się w całą serię zdarzeń, których będziemy świadkami w najbliższych miesiącach.
Symbolicznym początkiem nowej ery, cezurą „nowego lepszego świata” będzie data 20 grudnia 2023 roku gdy wyłączono sygnał telewizyjny, zablokowano strony internetowe, i od południa w TVP nie wyemitowano ani jednego programu informacyjnego.
Nie będzie to natomiast 13 grudnia gdy zaprzysiężono nowy rząd, a na pewno nie 17 sierpnia gdy, wtedy jeszcze lider opozycji, deklarował: „Nadrzędnym celem po wygranych wyborach, będzie próba pojednania skłóconego społeczeństwa”.
Przemysław Szymańczyk Redaktor Naczelny Głosu Dziennika Pomorza
