O „ciągnięciu za uszy” maturzystów po egzaminie z polskiego pisaliśmy po raz pierwszy przed tygodniem. Magdalena Błeńska, posłanka z Gdyni (zastępczyni Jarosława Gowina w partii Porozumienie) spytała MEN, czy „dostrzega problem zawyżania wyników matur i w związku z tym niesłusznego przyznawania corocznie tysięcy świadectw dojrzałości?”
Posłanka w interpelacji do MEN stwierdziła, że „na przestrzeni lat wielokrotnie więcej maturzystów otrzymywało na maturze podstawowej z matematyki i języka polskiego 30 punktów procentowych niż punktów procentowych 29”.
Spostrzeżenie posłanki (co do polskiego) zdecydowanie potwierdza wykres z raportu Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi. Widać na nim, że w naszym województwie nikt lub prawie nikt, na ostatniej maturze z języka ojczystego nie zdobył 29 proc. punktów, a wynik 30 proc. osiągnęło ok. 250 zdających.
Zobacz wykres na jednym ze slajdów w naszej galerii.
Pisemne matury oceniają nauczyciele, zgłaszający się do współpracy z OKE. Nie wiedzą, czyje prace sprawdzają (w wyznaczonych placówkach).
Wiceminister edukacji: to efekt egzaminatora
Po naszym artykule Sejm opublikował odpowiedź MEN na interpelację. Udzielił jej Maciej Kopeć, wiceminister edukacji. Z przedstawionych przez niego danych wynika, że w skali kraju na ostatniej maturze z polskiego wynik 30 proc. uzyskało 3376 uczniów, zaś 29 proc. – 37.
Kopeć zaznajamia posłankę z pojęciem tzw. efektu egzaminatora. – „Znane są przyczyny występowania tego zjawiska, wśród których do najistotniejszych należy rozstrzyganie na korzyść zdającego wątpliwości związanych z przyznaniem bądź nieprzyznaniem punktu w przypadku tzw. prac granicznych, tzn. takich, w których do osiągnięcia ustalonego progu brakuje niewielkiej liczby punktów. Wzrost poziomu łagodności oceniania w przypadku takich prac, zwłaszcza w egzaminach doniosłych, w których wynik niejednokrotnie decyduje o dalszych losach zdającego, jest dobrze udokumentowanym – i niepożądanym – zjawiskiem” – tłumaczy wiceminister.
Rozważana zmiana procedury oceniania matury
Jak walczyć z efektem egzaminatora? Nie występuje on w przypadku – także obowiązkowej – matury z matematyki i języka obcego: bo wszystkie zadania tych 2 sprawdzianów są zamknięte i można je oceniać elektronicznie, zatem bez udziału człowieka.
– „Wprowadzenie zadań zamkniętych do arkusza z języka polskiego zapewne zmniejszyłoby skalę opisywanego zjawiska, przyniosłoby jednak inne niepożądane skutki, dlatego też działanie takie należy uznać za niewłaściwe” – twierdzi wiceminister. Dlatego w MEN „rozważana jest m.in. możliwość rozdzielenia arkusza egzaminacyjnego” między 2 oceniających. Jeden będzie przydzielał punkty za wypracowanie, drugi – za pozostałe zadania. I żaden z nich nie będzie wiedział, czy maturzyście brakuje tylko „punkcika” do zaliczenia...