Biało-czerwony sztandar powiewał nad miastem tylko kilka godzin. Później Sowieci zamienili go na czerwony. Niebawem dokonali też aresztowań polskich żołnierzy. Większość z nich trafiła do więzień lub została zesłana w głąb Związku Sowieckiego. Okazało się, że Rosjanie nie zamierzają tolerować na zdobytym terenie regularnych oddziałów partyzanckich.
Jaki był strategiczny cel operacji "Ostra Brama"?
Decyzja o samodzielnym ataku na Wilno przez oddziały Armii Krajowej, jako części strategicznego planu „Burza”, podjęta została dosyć późno, bo dopiero w czerwcu 1944 r. Operację zaaprobował Komendant Okręgu AK Wilno ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk”.
Plan zakładał, że Polacy powitają Armię Czerwoną „w roli gospodarza terenu”. Zakładał ponadto, że po rozpoczęciu akcji Niemcy opuszczą Wilno, ale na osobisty rozkaz Hitlera miasto zostało obsadzone przez liczący 17 tys. garnizon i zamienione w tzw. strefę ufortyfikowaną.
Co więcej, w ostatniej dekadzie czerwca, gdy przygotowania do akcji nie były jeszcze w pełni zakończone, ruszyła ofensywa sowiecka (operacja „Bagration”), która rozbiła czołowe pododdziały należące do niemieckiej Grupy Armii „Środek”.
Rozkaz zawierał wytyczne walki o Wilno
Spójrzmy na szczegóły planu. Oddziały partyzanckie, które wówczas działały w okręgach Wilno i Nowogródek, skupiały łącznie ok. 15 tys. żołnierzy, a razem z oddziałami garnizonowymi siły AK liczyły ok. 18 tys. ludzi. Nie prowadziły one jednak do tej pory działań nieregularnych i przygotowywane były do nich tylko teoretycznie.
Zdobywanie umocnionych pozycji chronionych przez wojsko niemieckie przekraczało ich możliwości militarne. Pomysłodawcą samodzielnego zdobycia Wilna był, jeszcze wiosną 1944 r., mjr Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”, ale dopiero parę miesięcy później, 26 czerwca, dwaj inni oficerowie: mjr Teodor Cetys „Sław” i ppłk Zygmunt Blumski „Strychański” przedstawili do zatwierdzenia „Wilkowi” plan ataku na Wilno.
Rozkaz operacyjny nr 1 „Ostra Brama” zawierał ogólne wytyczne walki o miasto i wycinkowe rozkazy dla oddziałów partyzanckich. Siły połączonych okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego miały uderzyć z zewnątrz na Wilno. Wewnątrz działania miały prowadzić oddziały garnizonu. Dowódcą operacji „Ostra Brama” został ppłk „Poleszczuk”.
Kilkuset zabitych po stronie polskiej
W trwającej od 7 do 13 lipca operacji początkowo wzięło udział ok. 4 tys. żołnierzy AK. W bezpośrednich walkach o Wilno oraz w zewnętrznych atakach na linie komunikacyjne i pojedyncze oddziały Wehrmachtu uczestniczyło ich już jednak ponad 12,5 tys. 7 lipca wieczorem Wilno zaczęli szturmować Sowieci z 3 Frontu Białoruskiego.
W bezpośrednich walkach na kierunku wileńskim wzięło wówczas udział ok. 100 tys. żołnierzy wspieranych przez czołgi i lotnictwo. Mimo to oddziały garnizonu konspiracyjnego AK miasta Wilna, które wobec spóźnionego dotarcia rozkazów rozpoczęły atak z kilkugodzinnym opóźnieniem, opanowały własnymi siłami prawobrzeżną część miasta i współdziałając z jednostkami sowieckimi, zaatakowały w części lewobrzeżnej.
Ostatnim akordem walk było zlikwidowanie przez pchor. Jerzego Jenscha „Krepdeszyna” z częścią plutonu osłonowego gniazda niemieckiego cekaemu na Górze Zamkowej. 13 lipca Wilno zostało zdobyte.
Straty oddziałów AK na Wileńszczyźnie w czasie operacji „Ostra Brama” wyniosły kilkuset zabitych, rannych i zaginionych. Część sił niemieckich (ok. 3 tys. żołnierzy dowodzonych przez komendanta Wilna gen. Reinera Stahela) zdołała w nocy w przeddzień zakończenia walk wyrwać się z miasta. Jednak w bitwie pod Krawczunami poniosła spore straty w starciu ze zgrupowaniem AK mjr. Mieczysława Potockiego „Węgielnego”.
Ciemne chmury nad żołnierzami Armii Krajowej
Atmosferę, która zapanowała na wileńskich ulicach, tak zapamiętał jeden z uczestników opisywanych wydarzeń: „Trudno wprost opisać radość żołnierzy AK i wileńskiej ludności, gdy w mieście roiło się od chłopców w mundurach z biało-czerwonymi opaskami, gdy wszystkie szpitale były pod zarządem AK, gdy w fabrykach i zakładach tworzyły się polskie komitety.
Cywile witali akowców kwiatami. Gdziekolwiek pojawił się żołnierz AK, zbierali się serdeczni i uszczęśliwieni rodacy”.
W tym samym czasie Sowieci rozpoczęli przygotowania do rozprawienia się z AK. Już 14 lipca 1944 r. Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej wydało rozkaz jednostkom 1, 2, i 3 Frontu Białoruskiego oraz 1 Frontu Ukraińskiego, nakazujący „rozbrajanie oddziałów - jak pisano - podporządkowanych polskiemu rządowi emigracyjnemu”.
Rozbrojonych żołnierzy polecano kierować do specjalnie organizowanych punktów zbornych celem sprawdzenia. W przypadku oporu ze strony wspomnianych oddziałów należało stosować siłę. 14 lipca od rana kilkanaście grup operacyjnych NKWD rozpoczęło przeczesywanie miasta.
Akcja zakończyła się „sukcesem”, o którym Ławrientij Beria, szef NKWD, meldował Stalinowi w następujących słowach: „W ciągu dnia wykryto i skonfiskowano dwa składy z bronią Polskiej Armii Krajowej, w których znajdowały się 302 niemieckie ciężkie karabiny maszynowe, 152 karabiny i 40 granatów. Broń tę Polacy próbowali wywieźć do swoich oddziałów do lasu, lecz zostali zatrzymani”.
„Dogoworu nie będzie”. Jak uwięziono polskich oficerów?
15 lipca 1944 r. ppłk Krzyżanowski donosił Komendantowi AK o powodzeniu prowadzonych rozmów: „Jako dowódca oddziałów AK zostałem zaproszony do d-cy 3-go frontu białoruskiego gen. Iwana Czerniachowskiego. Rozmowy odbywały się w atmosferze dobrej. (...) Przyjęto bez zastrzeżeń naszą propozycję wystawienia dywizji piechoty i brygady kawalerii w pierwszym rzucie z szybkim odejściem na front”.
Szybko okazało się, że Sowieci mają inne plany wobec Polaków. Do akcji ruszył gen. Iwan Sierow, zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR, który ściągnął do Wilna dodatkowych kilkanaście tysięcy żołnierzy NKWD. 17 lipca Sowieci przystąpili do działania. Zaprosili ppłk Krzyżanowskiego na rzekome sfinalizowanie prowadzonych rozmów, tj. podpisanie porozumienia. Kiedy „Wilk”, w towarzystwie swego szefa sztabu, mjr Teodora Cetysa, przybył do kwatery 3. Frontu Białoruskiego, usłyszał, że „Żadnego dogoworu nie będzie. Muszę was rozbroić”.
W tym momencie przycisnął przycisk znajdujący się u dołu z prawej strony biurka. Obaj oficerowie zostali uwięzieni. Tego samego dnia Sowieci aresztowali kolejnych 26 oficerów Wileńsko-Nowogródzkiego Okręgu AK, zaproszonych do wsi Bogusze pod Wilnem na rzekomą odprawę.
Operacja "niezgodna z ustaleniami z Teheranu"
Na wieść o wiarołomstwie sowieckim oddziały Armii Krajowej, skoncentrowane po zakończeniu walk w podwileńskich Turgielach, ruszyły w kierunku Puszczy Rudnickiej - wielkiego kompleksu leśnego w odległości ok. 30 km na południe od Wilna. W pościg za nimi ruszyły formacje NKWD i oddziały Armii Czerwonej. Część brygad AK dopadły na przedpolach, część w samej Puszczy, dokonując ich rozbrojenia.
Około 6 tys. Polaków umieszczono w punkcie zbornym w Miednikach Królewskich niedaleko Wilna. Zaproponowano im wstąpienie do armii Berlinga, a kiedy odmówili - wywieziono na Wschód, głównie do Kaługi i wcielono do 361 rezerwowego pułku Armii Czerwonej. Aresztowanych oficerów internowano natomiast w obozie w Riazaniu.
Okazało się, że jakakolwiek forma współpracy z Sowietami, militarna czy polityczna, nie ma racji bytu. Operacja „Ostra Brama” była niezgodna z ustaleniami konferencji w Teheranie co do przynależności państwowej Wilna i ustaleniu nowej granicy polsko-radzieckiej na linii Curzona.
Znamienne jest np., że minister informacji Wielkiej Brytanii Brendan Bracken nałożył cenzurę prewencyjną na wszelkie informacje w brytyjskich mediach o jej przeprowadzeniu, wskutek czego nie została ona zauważona na Zachodzie.
Sam pomysłodawca planu operacji mjr Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz” pisał: „Mogło nas być podczas uderzenia na Wilno 12 tysięcy, a było 2 tysiące. Mogliśmy walczyć nocą, kiedy nieprzyjaciel nie był w stanie wykorzystać swojej przewagi technicznej - a my tonęliśmy we krwi w dzień, bezbronni, pod ogniem nieprzyjacielskiej artylerii i lotnictwa. Mieliśmy obowiązek - ponad 10 000 osób skupionych pod jednym dowództwem - albo zmusić bolszewików, by uznali nasze prawa albo - składając w ofierze czyn zbrojny tych oddziałów i ponosząc klęskę militarną - wywalczyć polityczne i moralne zwycięstwo. Haniebnie rozbiegliśmy się, nawet nie pod ciosami przeważających sił. Rozbiegliśmy się, ulegając naciskowi chwytów propagandowych NKWD”.