- Sąd zarejestrował sygnaturę i tym samym nadał sprawie oficjalny bieg - mówi mec. Jacek Różycki, obrońca Kacpra Lubiewskiego. - Teraz, na posiedzeniu niejawnym może zdecydować o odmowie wszczęcia postępowania lub skierować sprawę na rozprawę. Rzecz dotyczy demoralizacji, której przejawem - w ocenie policji - miało być użycie przez młodego aktywistę klimatycznego megafonu.
Wydarzenia, które opisaliśmy w styczniu, wywołały ogromne emocje wśród naszych czytelników.
16-letni Kacper Lubiewski, uczeń III LO w Opolu, zdziwił się, gdy w bramie jego domu stanął kurator sądowy. Chłopak ma wybitne osiągnięcia w nauce, nigdy też nie sprawiał problemów wychowawczych. Okazało się, że policja uznała, iż warto sprawdzić, czy aktywista klimatyczny nie jest zdemoralizowany.
- Pani kurator i powiedziała, że policja skierowała moją sprawę do sądu rodzinnego. Chodziło o grudniową manifestację Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, która odbyła się między innymi w Opolu. Zarzucano mi, że użyłem wtedy megafonu, szkodząc w ten sposób środowisku - mówił w rozmowie z nto Kacper Lubiewski. - Opowiedziała o procedurach i dodała, że w najgorszym wypadku grozi mi poprawczak. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę.
Do sprawy została wylosowana sędzia Monika Ciemięga z III Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego w Opolu. Zdecydowała ona jednak, że chce się wyłączyć z jej prowadzenia.
- Mecenas Jacek Różycki, który broni 16-latka, jest również moim obrońcą w sprawie dyscyplinarnej (dotyczy ona niestawienia się przed rzecznikiem dyscyplinarnym - przyp. red.). Zachodzi obawa, że mogłabym nie być obiektywna, stąd taka decyzja - mówi sędzia Ciemięga.
Gdy na biurko sędzi trafią akta, złoży ona stosowne oświadczenie. Później zostanie wylosowany sędzia, który ostatecznie zdecyduje o wyłączeniu jej bądź nie z prowadzenia sprawy Kacpra.
Policja utrzymuje, że mundurowi dwukrotnie zwracali uwagę nastolatkowi, iż używanie urządzenia nagłaśniającego jest zabronione. Później poinformowali o sprawie sąd (chłopak twierdzi, że odłożył megafon po pierwszym upomnieniu i dalej przemawiał już bez nagłośnienia - przyp. red.).
Ten z kolei wysłał do domu Kacpra kuratora, który miał m.in. rozpoznać aktualną sytuację opiekuńczo–wychowawczą chłopca i sprawdzić, czy realizuje on obowiązek szkolny.
Sąd poinformował w wydanym w styczniu oświadczeniu, że dysponuje już sprawozdaniem z wywiadu środowiskowego. Wynika z niego "że brak jest jakichkolwiek przesłanek do wszczęcia sprawy o demoralizację nieletniego, ani podstawy do wszczęcia sprawy o ograniczenie władzy rodzicielskiej rodzicom".
- W aktach sprawy są notatki policyjne, oświadczenia, nagrania z protestu, a także screeny z Facebooka 16-latka. Na tych ostatnich widać ogłoszenie o Młodzieżowym Strajku Klimatycznym w Opolu - mówi mec. Różycki. - Z wywiadu kuratorskiego nie wynika, by Kacper był zdemoralizowany, ale teraz wszystko w rękach sądu. Do sprawy włączył się Rzecznik Praw Obywatelskich, który wniósł o odmowę wszczęcia postępowania bądź o jego umorzenie. Jestem dobrej myśli.
Kacper jest nieletni, więc nie może zostać skazany. Hipotetycznie, w najczarniejszym scenariuszu, sąd mógłby orzec o zastosowaniu wobec niego środka wychowawczego, czyli na przykład oddać go pod dozór kuratora lub umieścić w ośrodku poprawczym.
- Na początku byłam zdziwiona, tym co się wydarzyło. Teraz zdziwienie ustąpiło miejsca irytacji - mówi Violetta Lubiewska, mama Kacpra. - Irytuje mnie działanie policji, bo tyle jest poważnych spraw, którymi mogliby się zająć, a oni tracą czas na ściganie nastolatków i to na koszt podatnika. Nie szukaliśmy rozgłosu, ale skoro już zostaliśmy w tę sprawę uwikłani, to chcemy pokazać, że nie można dać się zastraszyć. Za dzień lub dwa na miejscu Kacpra może być przecież każdy, kto ośmieli się wyrazić sprzeciw wobec działania władz.
