Wciąż jeszcze trwają akcje ratunkowe i ewakuacyjne w niektórych częściach kraju. Tymczasem eksperci ds. zdrowia donoszą o gwałtownym wzroście zachorowań na dengę, malarię i infekcje przewodu pokarmowego.
Należy się spodziewać wzrostu zachorowań
Około 3830 przypadków gorączki denga zostało już odnotowanych przez służby medyczne w południowej prowincji Sindh. Dotychczas zmarło dziewięć osób, jednak podejrzewa się, że dane te są niedoszacowane.
- Ogólna sytuacja w Sindh jest bardzo zła. Organizujemy obozy medyczne w całej prowincji. Większość przypadków, które obecnie obserwujemy, dotyczy pacjentów z dengą – powiedział dr Abdul Ghafoor Shoro, sekretarz generalny Pakistańskiego Stowarzyszenia Medycznego.
Dr Shoro, który leczył dziesiątki pacjentów z dengą w szpitalu Agha Khan w Karaczi, obawia się, że sytuacja pogorszy się w nadchodzących tygodniach.
Tysiące wiosek znajduje się pod wodą
Minęły ponad dwa miesiące od rozpoczęcia powodzi, a mimo to w całym Pakistanie tysiące wiosek wciąż znajduje się pod wodą, uniemożliwiając powrót niezliczonym rodzinom. Na dramatyczną sytuację przesiedleńców wpływa również tragiczny stan dróg, utrudniających transport niezbędnych do życia środków.
- Jest tak wielu ludzi, staramy się dotrzeć do wszystkich, ale nie jesteśmy w stanie im pomóc – mówi starszy lekarz Khalid Khosa. - Dziennie przyjmujemy setki pacjentów, ale wielu jest takich, którym nie możemy pomóc. Nie tylko my jesteśmy przeciążeni, tak jest w całej prowincji – dodaje.
Swoje zaniepokojenie sytuacją wyraził sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres podczas swojej wizyty na zalanych terenach w zeszłym tygodniu. Jego zdaniem pomoc dla Pakistanu nie jest kwestią hojności, ale sprawiedliwości. - Pakistan nie jest odpowiedzialny za ten kryzys, to był efekt zmian klimatycznych, spowodowany przez tych, którzy wtłaczają do atmosfery gazy cieplarniane. G20, największe gospodarki świata odpowiadają za 80 proc. emisji, Pakistan za mniej niż 1 proc. - podkreślił Guterres.
