Nasz bohater mieszka przy tak zwanej ulicy Cudów 1 w baraku, na który, jak mówi, ciężko pracował w Austrii. Nie ma tam wygód, wody, prądu i porządku. Jednak to jest jego miejsce na ziemi, którego nie zamieni na nic innego. Towarzyszy mu jego najwierniejszy przyjaciel pies Bartek.
- Byli tu tacy, którzy oferowali mi postawienie domku. Stawiali jeden warunek. Muszę spalić swoją budę. Odmówiłem. Nie zamienię jej na nic innego. To mój dom - mówi pan Hos.
Dlaczego tak mieszka? Jego rodzinny dom stoi tuż obok.
- To sprawy rodzinne. Nie mogłem się dogadać. Prowadziłem dość barwne życie – ucina temat nasz bohater. – Tu mam wszystko, czego potrzebuję, a przede wszystkim wolność i spokój.
Z tym spokojem bywa różnie, bo odwiedzają go tłumy ciekawskich, którym opowiada swoje przygody i bieszczadzkie legendy. Założył nawet pamiątkową księgę, gdzie można się wpisać. Pan Hos nie oczekuje wiele, ale turyści, fani są dla niego szczodrzy. W zamian za możliwość poznania, zrobienia sobie wspólnego zdjęcia oferują pieniądze, żywność, często alkohol. Zdarza się też, że kiedy wrócą do swoich domów w Polsce wysyłają mu paczki. Podobnie jak w zimie, kiedy ciężko tu dojechać.
Bycie bieszczadzkim celebrytą stało się dla pana Hosa sposobem na życie. Twierdzi, że ma wszystko. A kiedy zapytany o to, co zrobiłby z milionem złotych z szczerym uśmiechem odpowiada, że część by oddał potrzebującym a resztę przepił.
„Drwale…”, którego bohaterem jest Hos, to serial dokumentalny Ireny i Jerzego Morawskich pokazujący życie bieszczadzkich drwali, ale też ludzi niepokornych, szukających azylu przed wymiarem prawa, wytchnienia na łonie bieszczadzkiej natury, niekiedy zatracających się w alkoholu.
