Spadek sprzedaży detalicznej. Ministra Paulina Hennig-Kloska i jej wypowiedź
Paulina Hennig-Kloska we wtorek wieczorem została spytana w programie „Gość Wydarzeń” o dane dotyczące sprzedaży detalicznej w Polsce. Według najnowszych informacji, w ujęciu miesięcznym spadła ona aż o siedem procent.
– Z tego co widziałam, to spadają głównie nie rzeczy pierwszej potrzeby, tylko raczej takie, bez których czasami możemy się obyć. Tekstylia z punktu widzenia klimatu to nawet dobrze, jak będziemy mniej tego typu rzeczy kupować, bo to jednak powoduje właśnie emisję – powiedziała szefowa resortu klimatu i środowiska.
Zwróciła jednocześnie uwagę, że tego typu trendy gospodarcze należy obserwować w dłuższej perspektywie.
Fala komentarzy w social mediach
Wypowiedź Hennig-Kloski wzbudziła falę komentarzy, często prześmiewczych i ironicznych. Głos zabierali politycy, dziennikarze, jak i zwykli użytkownicy mediów społecznościowych.
„Ludzie przestają kupować, bo minister Hennig-Kloska ich przekonała, że to chroni klimat? Tak? Oderwanie rządu od rzeczywistości osiąga rekordową prędkość. Nawet Elon Musk niedługo będzie zawstydzony szybkością tej rakiety. Mam prośbę — niech Pani znajdzie odwagę, wyjdzie na ulice i podejdzie do jakiejkolwiek osoby i powie jej swoje mądrości i zobaczy reakcje” – napisał europoseł PiS Piotr Müller, były rzecznik rządu.
„Tak więc Polacy, pamiętajcie: biedniejąc, wspomagacie Ziemię. Cieszycie się? Uśmiechacie się?” – kpił pisarz Jacek Piekara.
„Jeżeli minister Hennig-Kloska twierdzi, że ograniczenie wydatków na tekstylia z powodu wzrostu kosztów życia jest dobre dla klimatu to podpowiem, że rezygnacja z istnienia jej resortu ograniczyłaby wycinkę lasów na papier i nie tylko” – napisał Bartłomiej Kucharski, dziennikarz zajmujący się tematyką wojskową.
W środę rano do tej wypowiedzi odniosła się także posłanka Marcelina Zawisza (Partia Razem), gość programu „Graffiti” w Polsat News.
– Ludzie wydają mniej nie ze względu na klimat, tylko dlatego, że przestaje ich być stać. Lepiej żeby pani minister spędziła więcej czasu na analizie danych dotyczących ubóstwa – mówiła.
Paulina Hennig-Kloska komentuje swoją wypowiedź
Sama ministra klimatu i środowiska odniosła się do swojej wypowiedzi, podkreślając że produkcja ubrań pochłania duże ilości wody.
„Jako ministra klimatu i środowiska zwracam uwagę na to, że według wyliczeń, do wyprodukowania przeciętnej bawełnianej koszulki, potrzeba 2700 litrów wody. To ilość, która wystarczyłaby jednej osobie na 2,5 roku. Niestety konsumpcjonizm jest zły dla klimatu, dobry dla gospodarki, której trendy musi obserwować rząd, bo ona odzwierciedla też nastroje społeczne” – napisała.
Jej wpis nie powstrzymał fali komentarzy, a wręcz ją wzmocnił.
„Dlaczego peerelowskim propagandystom nie wpadło do głowy, że można w tak durny sposób uzasadniać drożyznę? Bo to byli ludzie inteligentni i wiedzieli, że Polacy to nie jest naród idiotów” – skomentował prof. Stanisław Żerko.
„Poświęcę się i policzę wszystkie żakiety pani minister. Zobaczymy, jak pani dba o ten klimat. Chwilę mi to zajmie, bo sporo jest kolorów” – zadeklarował Marcin Dobski z Telewizji Republika.
„Trzymam kciuki za Marszałka Szymona Hołownię by w kampanii wyborczej zrezygnował z noszenia bawełnianych koszul. Dla klimatu” – napisał poseł Michał Moskal z PiS.
„I właśnie to jest nasz największy dziś problem. Proponuję by ministerstwo w ogóle do końca kadencji zajmowało się także ciężkim losem pracowników polskich plantacji bawełny” – kpił dziennikarz Wiktor Świetlik.
„Jeśli wyprodukowanie jednej koszulki, jak przypomina pani Siemens-Klęska, oznacza zmarnowanie 2700 litrów wody, a ja muszę kupić szlafrok, to ile to będzie? Ze 40 000 litrów? Ile litrów wody znajduje się w jednym H&M?” – napisał szef Kanału Zero Krzysztof Stanowski
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!