- Zawsze mówił do mnie: kochana Wikusiu - opowiada o wujku czteroletnia bratanica. Przysuwa się bliżej i szepcze: - Ale on już nie żyje. Jest w niebie. Mama mi mówiła.
Wiktoria codziennie wspomina Pawła. Trudno się dziwić, bo jeszcze do niedawna nie było dnia, żeby go nie zobaczyła choć na chwilę. Mieszkał po sąsiedzku. - A to wpadł na kawę, a to na mecz - wspomina Przemysław Klim, brat zmarłego Pawła. Mała Wiktoria najbardziej lubiła wypady do zoo. - Widziałam pingwiny, zebry, hipopotamy...
- Trochę wymyśla - kiwa głową jej mama Małgorzata Korolczuk. Ale jak tu nie wymyślać, skoro z wujkiem Pawłem zawsze była szalona zabawa. Zresztą - przy Barszczańskiej lubili go chyba wszyscy - od najmłodszych dzieci, po starsze sąsiadki. - Gdy wychodził ze sklepu, zawsze miał cukierki. Rozdawał je dzieciakom na osiedlu - wspomina pani Małgorzata. - I dbał o dzieci swojej konkubiny. Często widziałam, jak niósł do domu reklamówkę pełną jogurtów czy słodkich bułek.
Wszyscy wiedzieli, że jest chory. Był częściowo ubezwłasnowolniony, miał kuratora.
- Ale to wspaniały, dobry, uczynny człowiek - nie może się nachwalić szwagra pani Małgorzata.
Czytaj też: Paweł Klim nie żyje. MSWiA zbada przebieg policyjnej interwencji
No i pracowity - choć miał rentę - często chwytał się dorywczych prac, żeby dorobić.
- Paweł w dzieciństwie grał w piłkę. Świetny był! - wspomina Przemysław Klim.
Jedna z drużyn z centralnej Polski ufundowała mu stypendium. Pojechał tam i uczyć się, i trenować.
- To było spełnienie wszystkich jego marzeń - opowiada brat.
Niestety - kontuzja łąkotki spowodowała, że Paweł nie mógł już trenować. Wrócił do domu. Załamany.
- Depresja, za chwilę okazało się, że ma schizofrenię. To wtedy, w wieku 18 lat, pierwszy raz wylądował w szpitalu psychiatrycznym - mówi Przemysław.
Powinien brać tabletki - nie zawsze brał.
- Przestawał, gdy wydawało mu się, że już jest dobrze. Ale my widzieliśmy, kiedy zbliża się gorszy czas. Pił po kilka kaw dziennie, w nocy pukał, bo chciał papierosa, nic go nie cieszyło - mówi Przemysław.
Wtedy rodzina namawiała go na leczenie. Zwykle się zgadzał. Ale czasem bywało, że przyjeżdżała karetka z policją.
- Do niego wtedy trzeba było sposobem - przekonuje pani Małgorzata. - Mówiłam: Pawełku, Pawełku, otwórz drzwi. Nic ci się nie stanie. A tym razem... Nie było rozmowy...
Paweł Klim - ostatnie pożegnanie
Msza pogrzebowa za ś.p. Pawła Klima rozpocznie się 13 kwietnia 2016 roku o godzinie 10.30 w kościele pw. Przemienienia Pańskiego. Po mszy ciało zmarłego zostanie przewiezione na cmentarz w Karakulach.
Białystok. Interwencja policji na Barszczańskiej. Paweł Klim...