Przywitał je o. Jonasz Pyka, gwardian klasztoru. Podziękował uczestniczkom, że zostawiły ważne życiowe sprawy i przyjechały na swój Tabor. By spotkać i poznać nie tylko Jezusa, ale też Jego Matkę i Babcię, św. Annę.
- Kiedyś pielgrzymka kobiet odbywała się w maju, ale z czasem zanikła – powiedział nto o. Jonasz. - Pięć lat temu odnowił ją o. Antoni Dudek, zapraszając do ich patronki wszystkie Anny i Hanny. Teraz zapraszamy wszystkie kobiety do św. Anny, która była jak wiele z nich żoną, matką i babcią. Nie jest to najbardziej tłumna pielgrzymka. Musimy się, przygotować, że nie zawsze są tłumy. Ale cieszymy się, że kobiety przyjeżdżają. Na pielgrzymce gościli już śp. bp Józef Zawitkowski i prof. Jan Miodek, w ubiegłym roku był duszpasterz rodzin, ks. dr Jerzy Dzierżanowski. Dziś pielgrzymkę prowadzi o. Faustyn Zatoka, franciszkanin, proboszcz na wrocławskich Sołtysowicach.
- Bardzo o pielgrzymce dla kobiet marzyłam, skoro mężczyźni w czerwcu swoją pielgrzymkę mają – przyznaje pani Anna Kowalska z Opola Szczepanowic. - Nawet prosiłam, żeby zaprosić nie tylko Anny. Ale wszystkie kobiety. Przyjechałam przede wszystkim dziękować za otrzymane łaski, zwłaszcza za zdrowie. I modlić się o pokój i zgodę w naszym kraju.
Ojciec Faustyn wygłosił do pań konferencję i kazanie podczas mszy św. Skupił się na dwóch kobietach, które na kartach Ewangelii spotkały Jezusa, gdy były w trudnym położeniu: kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie i cierpiącej na krwotok. O Jonasz przewodniczył modlitwie na różańcu.
- Może rodzice czy teściowie Was obwiniają, że robicie coś nie tak – mówił ojciec Zatoka. - Że to przez Was mąż jest taki czy inny, a dzieci niedopilnowane. Może już powiedzieli, że na takiego męża i takie dzieci nie zasługujecie. Można się bać – jak kobieta z Ewangelii – oskarżenia i tego, że zaraz polecą kamienie. Może i ksiądz w konfesjonale Cię obsztrocuje. Faryzeusze przygotowali sobie kamienie, by w nią rzucić. Takie kamienie bywały i w Was wymierzone. Ktoś nie kocha, ktoś zostawił, ktoś oskarżył, nie zapewnił bezpieczeństwa. Nosimy takie kamienie przez życie. Chcę tu, na tym miejscu powiedzieć, że kobietom kiedyś i dzisiaj często dzieje się niesprawiedliwość. W świecie i w Kościele też. Szczęściem kobiety cudzołożnej było to, że ją przyprowadzono przed Jezusa. Nie było mężczyzn, którzy z nią grzeszyli. Ich nikt na środku nie postawił. I Ty nie chowaj się w swoim zagubieniu, nawet w grzechu. Stań w centrum, ale stań blisko Jezusa. Jezus uszanował jej zawstydzenie, jej upokorzenie. Ludzie patrzyli na nią surowo, bezlitośnie. Tylko czekali, żeby ją ukarać. W końcu odeszli, bo On im przypomniał, że też nie są bez grzechu. Jezus spojrzał na nią wzrokiem pełnym miłości. Ona znalazła się sam na sam z Nim. Każdy z nas jest grzeszny i każdy z nas jest ukochany przez Boga. On nikogo z nas nie potępi. Bo przyszedł Ciebie ocalić. Bądź blisko niego.
Joanna Mrozek z Kędzierzyna-Koźla przyjechała na pielgrzymkę z 3-letnią córką Marysią. - Jestem tu, żeby podziękować. Tydzień temu, w święto Aniołów Stróżów – minął rok od mojego wypadku. Zostałam potrącona na przejściu. Lekarze byli zgodni, że to cud, że żyję. A mam dla kogo żyć. Jestem mężatką i matką trójki dzieci. Jest za co dziękować. Rok temu bym nie pomyślała, że jeszcze kiedyś te schody do bazyliki pokonam.
Razem z panią Joanną przyjechała jej przyjaciółka, pani Barbara z Długomiłowic. Zabrała ze sobą wnuczkę Nadię. - I ja przychodzę z podziękowaniem. Za tę przyjaźń, za to, że Joanna jest prawie jak siostra. Dziękuję za wszelkie dobro, które nas spotyka i za Nadii I Komunię św., która odbędzie się w tym roku szkolnym.
Pielgrzymka zakończyła się popołudniowym nabożeństwem.
