Porwanie z tragicznym finałem czy może sprawdzi się ten bardziej optymistyczny scenariusz i odnajdą się cali i zdrowi? Policja w bardzo wąskim zakresie informuje o prowadzonych przez siebie działaniach. Swoje śledztwo prowadzi też detektyw Krzysztof Rutkowski.
Policja szuka żywych
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Radomiu. Poszukiwaniami dwójki mieszkańców Pionek zajmują się też kryminalni z Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu.
- Nie mamy żadnych nowych ustaleń. Cały czas szukamy świadków i informacji, gdzie mogą być zaginieni. Informacje można przekazywać pod numerem 997 – przekazuje Rafał Jeżak z Zespołu Prasowego KWP z siedzibą w Radomiu.
Nieoficjalnie wiadomo, że policja nie wyklucza takiego przebiegu zdarzeń, który pozwolić odnaleźć Natalię i Stanisława żywych. Przez trzy miesiące śledztwa nie doszło do żadnego przełomu. Policja raczej z dystansem podchodzi do informacji pochodzących od detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. W pozytywne zakończenie sprawy pozwala też wierzyć często powtarzana reguła, że dopóki nie ma ciał, nie można mówić o zabójstwie.
Informacja warta 10 tysięcy euro
Swoją wersję zdarzeń ma detektyw Krzysztof Rutkowski, który praktycznie od początku zajmuje się poszukiwaniami dwójki mieszkańców Pionek. Jego zdaniem można mówić o uprowadzeniu, które ma kryminalne podłoże.
- Absolutnie wykluczam, że Natalia Gruszecka i Stanisław Głuszek mogli sfingować swoje porwanie. Nie mieli powodów do tego, żeby uciekać i zrywać kontakt z rodziną – przekonuje. - Cały czas podtrzymujemy nagrodę 10 tysięcy euro dla osoby, która przyczyni się do odnalezienia ciał zaginionych – jasno stawia sprawę Rutkowski.
Pozostał tylko spalony samochód...
Sprawa jest bardzo zagadkowa. Wiadomo, że zaginieni w piątek 15 lipca pojechali około godziny 20 samochodem Stanisława Głuszka, grafitowym audi A4, na umówione spotkanie w okolicach Augustowa. Potem ślad po nich zaginął. W niedzielę doszczętnie spalone auto zostało znalezione przez grzybiarzy w okolicach miejscowości Podlesie Duże, niedaleko Dobieszyna. Należący do Stanisława Głuszka telefon przestał być aktywny 15 lipca o godzinie 20:41, natomiast Natalii Gruszeckiej w niedzielę około godziny 14.
- Gdyby to było porwanie dla okupu, to porywacze już dawno wysunęliby jakieś żądania – dodaje na koniec Rutkowski.
ZOBACZ TEŻ: Pionki. Tajemnicze zniknięcie 25-letniej Natalii. Detektyw Rutkowski o kulisach zagadkowej sprawy / echodnia.eu