Jaka jest ta Polska widziana zza szyb automobilu? Piotr Marecki uparł się, by jechać według papierowego atlasu, bez GPS-u, by doznać uroku Polski powiatowej. Z upodobaniem wyszukuje ciekawych nazw miejscowości, jak choćby Wielkie Oczy, ale absolutnie nie zgłębia się w ich historię. Zdaje się, że wzorem współczesnych użytkowników mediów społecznościowych raczej „zalicza” kolejne miejscowości. Non stop pisze, ze robił instastory, zatrzymał auto, żeby zrobić zdjęcie. I właśnie owe zdjęcia to jeden z najciekawszych składników dziennika „Polska przydrożna”.
Jednak w książce nie zobaczymy pięknych Bieszczadów, Ziołowego Zakątka na Podlasiu, który miejscowi nazywają „ch..wym zakątkiem”, a sam Piotr Marecki „disneyladem”. Nie zobaczymy sławnych wiaduktów w Stańczykach, bo profesorowi… nie chciało się czekać na dojazd z powodu robót drogowych. Nie zobaczymy piramidy grobowca w Rapie, bo… kręciło się za dużo ludzi. Zatem „Polska przydrożna” rzeczywiście jest widziana z przydrożnych barów, wiejskich sklepików, miejsc, gdzie według mieszczuchów diabeł mówi dobranoc. I taki właśnie widok Polski kształtuje w swoim podróżnym, przydrożnym dzienniku Marecki. Polski prowincjonalnej, gdzie szyldy straszą swoim wyglądem, jedyną rozrywką jest picie, wszystko rozpada się, jest brudne, zapuszczone, dawno nieczynne.
Wartością „Polski przydrożnej” są spotkania w drodze. Rozmowy z bieszczadnikiem, właścicielami kwater. Piotr Marecki chętnie pija alkohol z przygodnymi znajomymi i, pewnie dzięki temu, słyszy więcej niż usłyszałby jako przedstawiciel jakiejś gazety. Jak wytrawny reporter drąży ich mentalność, jednocześnie nie wyrzekając się swoich przekonań – ekologii, zamiłowania do wegetariańskich potraw. Dziwi się, że na prowincji częściej dziś można zjeść pizzę czy kebab niż pierogi. Może za kilkanaście lat jacyś socjologowie, którzy będą badali kulinarne upodobania Polaków wykorzystają i tę książkę?
Jechać przed siebie, bez przymusu zaliczania zabytków, spać byle gdzie, zaliczać kilometry i odpoczywać przy piwku – takie proste marzenia w dobie pandemii koronawirusa dziś – 28 kwietnia 2020 roku nie jest łatwo spełnić. W czerwcu 2019 roku nie imponowały nikomu. Teraz, dzięki „Polsce przydrożnej” paradoksalnie mogą być podpowiedzią na najbliższe wakacje, ba pomysłem na własne instastory. Obyśmy tylko mogli je tworzyć.
