Od początku powtarzaliśmy, że idea referendum jest bardzo dobra, że szanujemy inicjatywę prezydenta. Nikt z senatorów Prawa i Sprawiedliwości nie głosował przeciwko - podkreślał w środę wieczorem marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Zwrócił on przy tym uwagę na kwestie organizacyjne ogólnonarodowego plebiscytu, które wpłynęły na decyzję - wysokie koszty (ok. 100 mln zł) i termin - święto niepodległości.
W jego wypowiedzi trudno było nie dostrzec sprzeczności, a komentatorzy zwracali uwagę, że Karczewski wszedł w rolę rzecznika PiS. Ale najbardziej zaskakujące słowa dotyczyły opozycji. - Liczyłem na to, że senatorowie Platformy Obywatelskiej wzniosą się ponad nienawiść, że wzniosą się ponad walkę polityczną, nie wyrażą swojej opinii i wstrzymają się od głosu - przyznał.
Karczewski wbrew faktom zrzucił winę za niepowodzenie prezydenckiego pomysłu na opozycję. A wyniki głosowania są jednoznaczne - 50 senatorów PiS wstrzymało się od głosu (czyli nie poparło wniosku), tylko dziewięciu było za, a 30 senatorów (27 z PO) było przeciw.
- Zwalanie winy na Platformę jest ogłupiającą propagandą, to jest śmieszne. Przecież to nie jest tak, że gdyby PO się nie wstrzymała, to wniosek by przeszedł - zauważa w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press Tomasz Siemoniak z PO, dodając, że stanowisko jego partii od początku było jasne. - Nie ma zgody na zmianę konstytucji przez tych, którzy ją łamią - podkreśla.
Politycy PiS, którzy krytykowali inicjatywę prezydenta Dudy przywoływali jeszcze jeden argument - klęska referendum zorganizowanego na wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego. W zorganizowanym na szybko głosowaniu wzięło udział niespełna 8 proc. obywateli.
Dotychczas prezydent nie skomentował decyzji Prawa i Sprawiedliwości. Z informacji przekazanych przez Karczewskiego wynika, że „prezydent wiedział o kierunkowej decyzji” i nie był nią zaskoczony. - Żałuję, szczerze żałuję, że społeczeństwo tej szansy nie będzie miało, żeby 10 i 11 listopada wypowiedzieć się w referendum - komentował Paweł Mucha z Kancelarii Prezydenta.
Już w czwartek w niektórych wypowiedziach polityków PiS pojawiły się tymczasem pomysły, że referendum mogłoby się odbyć, ale dopiero w przyszłym roku w maju - przy okazji Święta Konstytucji 3 maja lub razem z eurowyborami.
Niewykluczone jest też, że Andrzej Duda zechce się odegrać i np. zawetuje ustawę, która jest ważna z punktu widzenia partii rządzącej. Mogłaby być nią nowa ordynacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego, którą w piątek zajmował się Senat. W praktyce do PE nie będą mogli dostać się np. przedstawiciele Kukiz’15, którzy mocno wspierali prezydenckie referendum. „Jesteście bydlakami. Antyobywatelską burżuazją (...). Łapa w łapę PiS z PO przeciw Polakom. Przeciw zwykłym ludziom. Przeciw wolności i demokracji” - komentował na Facebooku Paweł Kukiz.
W ewentualną zemstę prezydenta nie wierzy opozycja, która mówi o ewidentnej porażce prezydenta. - Prezydent może stać się bardziej uległy wobec PiS - uważa Tomasz Siemoniak. W podobnym tonie wypowiada się Borys Budka. - Jestem przekonany, że prezydent doskonale wie , że bez PiS-u nie przeprowadzi kampanii wyborczej, bez PiS-u nie istnieje i tak naprawdę te upokorzenia ze strony partii rządzącej będzie musiał znosić - ocenił w Polsat News.
Referendum było dla prezydenta bardzo ważną inicjatywą polityczną, której nie konsultował z PiS-em przed jej ogłoszeniem ponad rok temu. - Czas na poważną debatę konstytucyjną. Z udziałem dojrzałego polskiego społeczeństwa, nie tylko z udziałem elit i polityków. Moi rodacy mają prawo się wypowiedzieć, czy konstytucja obowiązująca od 20 lat ich zadowala - mówił Andrzej Duda 3 maja 2017 roku.
Od tamtego czasu w 18 największych miastach w całej Polsce odbywały się spotkania z przedstawicielami prezydenta, a ich podsumowaniem był kwietniowy kongres „Wspólnie o konstytucji na Narodowym” i prezentacja 15 pytań, z których część miała znaleźć się na referendalnych kartach.
PiS o referendum: Szanujemy prezydenta, ale mamy wątpliwości organizacyjne
POLECAMY: