SPIS TREŚCI
Zgodnie ze zmianami w konstytucji, po raz pierwszy głowę państwa wybierano nie w wyborach powszechnych, a w głosowaniu elektorów: członków parlamentu, przedstawicieli samorządów oraz (w najmniejszej liczbie) reprezentantów autonomii etnicznych. Wynik nie był zaskoczeniem. Wszak był tylko jeden kandydat – wysunięty przez mające większość w kolegium elektorskie Gruzińskie Marzenie - były reprezentant kraju w piłce nożnej.
Piłkarz prezydentem
Na byłego piłkarza Kawelaszwilego głosowało 224 członków kolegium elektorskiego z 225 obecnych na sali. 75 deputowanych z partii opozycyjnych zbojkotowało sesję, deklarując nielegalność parlamentu „utworzonego 26 października w wyniku specjalnej operacji rosyjskiej FSB zwanej ‘wyborami parlamentarnymi’”, jak wyraził się Nika Melia, jeden z liderów koalicji Za Zmianą.
Jedna z głosujących, etniczna Abchazka Ada Marszania, nie chciała głosować na kandydata władzy, ale znalazła się w dziwnej sytuacji. - Podeszłam do przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej i powiedziałam, że chcę głosować przeciwko niemu, ale on wyjaśnił, że nie mam prawa skreślać jedynego kandydata na karcie. W przeciwnym razie moja karta do głosowania zostałaby uznana za nieważną – relacjonowała później Marszania, jako jedyna odmawiając oddania głosu w takiej sytuacji.
Wielu niezależnych ekspertów uważa to, co wydarzyło się w sobotę, za kolejny przykład niszczenia państwa przez rządzącego Gruzją z tylnego siedzenia oligarchę Bidzinę Iwaniszwilego. - Mam wrażenie, że mianując Kawelaszwilego na prezydenta, próbuje on całkowicie unieważnić, a następnie całkowicie zniszczyć instytucję prezydenta. Micheil Kawelaszwili na pewno nie będzie w stanie stać się przynajmniej szanowaną i wpływową postacią – zasugerował w rozmowie z Radiem Swoboda politolog Paata Zakareiszwili.
Kto pogratulował?
Lista krajów, których przywódcy pogratulowali Kawelaszwilemu wyboru, pokrywa się z listą państw, które uznały legalność parlamentu wybranego 26 października: Armenia, Azerbejdżan, Serbia, Węgry. Większość państw UE i NATO nie znajduje się na tej liście.
Ważnym czynnikiem w międzynarodowym nieuznawaniu wyborów z 26 października, a w konsekwencji wybranego nowego prezydenta, pozostaje stanowisko wciąż urzędującej prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili.
Rząd atakuje prezydent Zurabiszwili
Została ona wybrana z inicjatywy Gruzińskiego Marzenia w 2018 r. nie przez kolegium wyborcze, ale w głosowaniu powszechnym. Po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę na dużą skalę przeszła do opozycji wobec GM, oskarżając „partię rządzącą” o niewystarczające wspieranie Kijowa. W sobotę Zurabiszwili powiedziała, że „w ogóle nie było wyborów prezydenckich”. Główne żądanie opozycji pozostaje niezmienne: przeprowadzenie nowych wyborów w kraju pod auspicjami UE i pod kontrolą nowej CKW. Zurabiszwili nie zamierza opuścić swojego stanowiska przed nowymi wyborami i pozostanie na stanowisku po 29 grudnia - dniu inauguracji nowego prezydenta. Sekretarz wykonawczy GM Mamuka Mdinaradze ostrzegł niedawno: próba utrzymania władzy po 29 grudnia „stanie się przestępstwem”.
Władze nasilają krytykę Zurabiszwili. Premier Irakli Kobachidze nazwał ją „zagraniczną agentką”, podkreślając jednocześnie, że agenci „zawsze kończą bardzo źle”. - Minęło dwadzieścia lat, odkąd Gruzja nie miała patriotycznego, mentalnie i psychicznie zrównoważonego prezydenta. Wybór Kawelaszwilego odwróci ten trend - powiedział Kobachidze, odnosząc się do wszystkich trzech prezydentów wybranych od 2004 roku: Micheila Saakaszwilego, Giorgiego Margwelaszwilego i Salome Zurabiszwili (dwoje ostatnich wygrało z poparciem Gruzińskiego Marzenia…).
Co zrobi UE?
W niedzielę rano przywódcy i przedstawiciele wszystkich czterech sił opozycyjnych, które przekroczyły pięcioprocentowy próg w wyborach 26 października, ale odmówiły przyjęcia mandatów w proteście przeciwko „całkowitemu oszustwu”, ogłosili, że marsze, demonstracje i wiece będą odbywać się codziennie w stolicy i innych gruzińskich miastach. Skierowali też wspólny list do wysokiej przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Kaji Kallas, w którym zaproponowali sankcje wobec miliardera Iwaniszwilego i członków jego najbliższego otoczenia.
Gruzińscy opozycjoniści mają nadzieję, że UE nałoży sankcje na najwyższych przywódców kraju winnych naruszenia norm demokratycznych, w tym podczas wieców i demonstracji, które rozpoczęły się w Tbilisi i innych gruzińskich miastach po 28 listopada w proteście przeciwko ogłoszeniu przez rząd zawieszenia negocjacji w sprawie członkostwa Gruzji w Unii Europejskiej. Jednocześnie w kręgach opozycyjnych pojawiają się obawy, że Węgry mogą zablokować decyzję UE w sprawie sankcji, ponieważ premier tego kraju Viktor Orban jest uważany za sojusznika GM.
źr. Radio Swoboda