Nie wszyscy pasażerowie mieli tyle „szczęścia”, żeby po trzygodzinnym opóźnieniu spokojnie wyruszyć w dalszą trasę po wtorkowej awarii systemu sterowania ruchem. Jak informuje nas jeden z Czytelników, pociąg Intercity jadący do Koszalina niedługo po starcie musiał... ponownie się zatrzymać. Tym razem w Rogoźnie. Przyczyną był... koniec czasu pracy maszynisty.
– W Rogoźnie okazało się, że maszyniście skończył się czas pracy i... cały pociąg czekał na nowego maszynistę – grzmi pan Tomasz.
I dodaje: – Naprawdę w Poznaniu, jak ten pociąg był wypuszczany dalej, nikt o tym nie widział? Nikt nie pomyślał? Nie można było uprzedzić? Zostałbym w Poznaniu, przenocowałbym i pojechałbym dalej a tak musiałem spędzić przymusowo czas w Rogoźnie.
Zobacz też: Awarie kolejowe paraliżują ruch pociągów na dworcu. Jak domagać się zwrotu pieniędzy za bilet
Przedstawiciele PKP Intercity informują, że pierwotnie zmiana maszynisty miała nastąpić w Szczecinku. – Po postoju w Poznaniu maszynista dysponował czasem umożliwiającym bezproblemowe dojechanie do tej stacji. Na odcinku Poznań Główny-Oborniki Wielkopolskie miało miejsce uszkodzenie urządzeń sterowania ruchem. To było przyczyną opóźnień pociągu i zatrzymania na stacji Rogoźno – tłumaczy Agnieszka Serbeńska, rzecznik prasowy PKP Intercity.
I dodaje: – Tej sytuacji nie można było wcześniej przewidzieć. Dlatego maszynista oczekujący na swoją zmianę w Szczecinku przejechał taksówką do Rogoźna, gdzie przejął prowadzenie składu. Podjęte działanie miało na celu zminimalizowanie opóźnień wynikających z utrudnień na tym odcinku.
POLECAMY:
Zobacz też: Skończył mu się czas pracy. Maszynista zostawił pasażerów i wysiadł z pociągu
Źródło: TVN24
