Podatki stały się w Polsce pewniejsze niż śmierć. Co zrobić, by Polacy chętniej je płacili? Mówi Justyna Zając-Wysocka, doradca podatkowy

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
- W poważnej polityce chyba nie o to chodzi, żeby o ósmej rano informować, że o północy wejdzie w życie dany przepis. A były takie sytuacje dotyczące rozporządzeń, a nawet ustaw podatkowych. Dla przedsiębiorcy najważniejsza jest przewidywalność. I to nie na dwa tygodnie czy dwa miesiące, ale co najmniej roczna. Bo przecież są plany, budżety, w oparciu o które firmy działają - podkreśla JUSTYNA ZAJĄC-WYSOCKA, wiceprzewodnicząca Małopolskiego Oddziału Krajowej Izby Doradców Podatkowych.

Mówi mi sąsiad-przedsiębiorca: „Wolę płacić wyższe podatki, byle byłyby zrozumiałe i przewidywalne. Sęk w tym, że teraz już nic nie rozumiem i nie jestem w stanie przewidzieć, a jeszcze mają mi zasadniczo podwyższyć podatki”. Czy to jest klasyczne polskie narzekanie, czy też trafna diagnoza stanu podatków w Rzeczpospolitej?
Powiedziałabym, że jest to idealna diagnoza systemu podatków w Polsce. Ona jest trafna od wielu już lat, natomiast teraz stała się jeszcze bardziej widoczna dla przedsiębiorców. Decyduje o tym przede wszystkim to, że przepisy są coraz szybciej wprowadzane, a przy tym bardzo rzadko się je z biznesem dogłębnie konsultuje. Na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, że przepisy, które ministerstwo finansów zamierza wprowadzić, powinny być przedyskutowane z zainteresowanymi. Jak coś majstrujemy przy obciążeniach, czyli kosztach przedsiębiorców, trzeba by zapytać o zdanie tych, których to dotyczy.

Ale ministerstwo może uważać, że jakieś zmiany są zasadne z uwagi na potrzeby budżetu, albo korzystne dla przedsiębiorców. Często czytam w uzasadnieniu, że przedsiębiorcy sami chcieli.
Miło by było, gdyby ministerstwo zawsze precyzyjnie wskazywało tych przedsiębiorców, którzy rzekomo chcieli. A tak poważnie: żeby jakiś przepis naprawdę prawidłowo zadziałał, to trzeba znać biznes, często trzeba znać konkretną branżę, rozumieć jej specyfikę i najpierw sprawdzić, jakie konsekwencje owa zmiana spowoduje. To pozwala zawczasu modyfikować koncepcje, które być może na starcie, na papierze wydają się rewelacyjne, ale po konsultacjach i wskazaniu luk i błędów – już niekoniecznie takie są. Tych dogłębnych konsultacji na pewno brakuje, a efektem jest obniżenie poziomu legislacji.

Słyszę od władzy ocenę przeciwną: że resort finansów pracuje fenomenalnie, o czym świadczą wyniki, czyli rosnące wpływy z podatków, będące – jak podkreśla premier – efektem ograniczenia luki w VAT, a teraz także w pozostałych podatkach.
Niewątpliwie ministerstwo wprowadza wiele zmian i trzeba przyznać, że uszczelnienie jest dość mocne. Ale w polityce podatkowej nie powinno chodzić o samo tylko uszczelnianie. Równie ważne jest to, żeby podatnicy chcieli chętnie płacić podatki. Tego w Polsce bardzo brakuje. Przedsiębiorcy – bardziej niż ktokolwiek - są świadomi, że podatki są ważne, że z nich finansowane są inwestycje i usługi publiczne oraz różne świadczenia – i co do zasady chcą oddawać państwu to, co się temu państwu należy. W zamian za to chcieliby, by to państwo ustanawiało przepisy podatkowe w sposób przejrzysty i zrozumiały. Tymczasem jeżeli popatrzymy dziś na jakikolwiek uchwalony nowy przepis podatkowy, to bardzo często się zdarza, że nie jest zrozumiały – ani dla doradców podatkowych, ani czasem też dla sędziów orzekających w sadach administracyjnych . A już na pewno nie dla urzędników. To jak mają się w nich odnaleźć przedsiębiorcy?

Jak sobie z tym radzą doradcy podatkowi?
Najlepiej, jak mogą. Żeby teraz być na bieżąco z twórczością resortu finansów, trzeba jednocześnie czytać to, co jest na stronie internetowej ministerstwa, ale również być na twitterze i w innych mediach społecznościowych. Ale chyba w polityce fiskalnej nie o to chodzi, żeby o ósmej rano informować, że o północy wejdzie w życie dany przepis. A były takie sytuacje dotyczące rozporządzeń, a nawet ustaw podatkowych. Dla przedsiębiorcy najważniejsza jest przewidywalność. I to nie na dwa tygodnie czy dwa miesiące, ale co najmniej roczna. Bo przecież są plany, budżety, w oparciu o które firmy działają.

A może po prostu w pandemii nie dało się inaczej? Trzeba było tworzyć prawo błyskawicznie, co nie dało czasu na konsultacje…
Pandemia to jest taka łatwa wymówka. Tak na marginesie, to jako prawnik nawet cieszę się, iż wszyscy Polacy zobaczyli coś, co my obserwujemy od dawna: że przepisy w Polsce tworzy się szybko i na kolanie. Oni to zobaczyli, bo regulacje covidowe dotyczyły właściwie wszystkich. Natomiast najszybciej zmieniające się regulacje podatkowe dotyczą „tylko” przedsiębiorców. I faktycznie w jakimś stopniu można tłumaczyć, że przepisy covidowe trzeba było tworzyć szybko, bez konsultacji, bo w pandemii sytuacja zmieniała się dynamicznie, z dnia na dzień. No, ale przecież w podatkach sytuacja nie zmieniała się dynamicznie. A mimo to przepisy były i są zmieniane szybko, bez poważnych konsultacji.

Pytam o to ministerstwo i słyszę: nieprawda, wszystkie pomysły przeszły konsultacje.
Tak, przesyła się akty prawne do konsultacji różnym gremiom. Tylko że jeżeli skomplikowany i obszerny pakiet rozsyła się w piątek wieczorem z adnotacją, że opinia ma być na poniedziałek rano, to umówmy się, że to nie są konsultacje poważnie traktowane przez ustawodawcę. Nasza nieustająca prośba jest taka, żeby te zmiany były po prostu notyfikowane dużo wcześniej. Dzięki poważnym konsultacjom unikniemy też „nieporozumień”, w których – jak czytamy w uzasadnieniu - proponowane zmiany są odpowiedzią na postulaty przedsiębiorców i miały być korzystne, ale wyszło inaczej. Przykładem są słynne faktury korygujące z początku roku, gdzie po zmianach miało być świetnie, prosto i łatwo, a tymczasem firmy do tej pory wspominają z rozrzewnieniem stare zasady.

Na ile taka polityka podatkowa może odegrać rolę hamulca rozwojowego Polski? Na ile grozi nam przez nią zmarnowanie wielkiej szansy, przed jaką Polska stoi w związku z napływem nowych wielkich pieniędzy z Unii?
Oczywiście, że takie zagrożenie jest całkiem realne. Spójrzmy na ostatni czas, kiedy firmy dostawały pomoc antykryzysową. Ta pomoc była nie do końca przemyślana, nie zawsze trafiała do tych, którzy faktycznie najbardziej jej potrzebowali. Rozumiem, że ona była projektowana w pandemicznym chaosie, więc na gruncie prawa wyszedł także chaos. To można nawet usprawiedliwić, bo czasy były specyficzne. Ale minęły kolejne miesiące i stworzone przepisy można było jednak poprawić. Można było zbudować interpretację tych przepisów, która byłaby spójna i korzystna dla przedsiębiorców…

Wciąż jej nie ma?
Podam prosty przykład z poletka podatkowego: w tym momencie firmy dostają decyzje o umorzeniu części lub całości subwencji PFR. Mimo to w dniu, w którym rozmawiamy, nie ma żadnej decyzji Ministerstwa Finansów co do tego, czy ta umorzona część subwencji będzie zwolniona z podatku. Mogę domniemywać, że jednak nie będzie, czyli w momencie, kiedy firmy otrzymują decyzję o umorzeniu, winny zapłacić podatek od tej kwoty. To jest interpretacja bezpieczna. Jednakowoż mogę sobie także wyobrazić, że za pół roku Ministerstwo Finansów wdroży przepisy z mocą wsteczną - i jednak z tego podatku zwolni. Oczywiście, tworzenie przepisów z mocą wsteczną nie powinno się zdarzać nigdy i nigdzie, a już zwłaszcza w podatkach. No, ale u nas się zdarza notorycznie, mamy wręcz do czynienia z manią pisania przepisów z mocą wsteczną. I to jest dramat.

Jakim echem odbił się wśród doradców podatkowych i ich klientów Polski Ład? Chodzi zwłaszcza o zapowiadane zmiany podatkowe, których skutkiem ma być z jednej strony odciążenie ludzi o najniższych dochodach, a dociążenie lepiej zarabiających, w tym przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność i samozatrudnionych.
Większość osób dzwoni zdenerwowana pytając, o co chodzi, czy są jakieś szczegóły i dokąd wyjeżdżać. Chcą przenosić biznes. Ewentualnie zmienić formę prowadzenia biznesu. Główne pytanie brzmi jednak: czemu i po co? Skoro płacę podatki i moi pracownicy płacą podatki, to dlaczego mam płacić jeszcze więcej? Przedsiębiorcy uważają to za wielce niesprawiedliwe. Nasi klienci, którzy prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą, są ambitni i chcą co roku osiągać większe przychody, załamują ręce pytając: dlaczego nie dostanę premii za to, że zwiększam przychody? Dlaczego chcą mnie za to karać? Tacy ludzie tracą jakiekolwiek zaufanie do państwa i do polityki podatkowej.

A duże firmy, zatrudniające wielu dobrze płatnych specjalistów?
One sobie poradzą. Choć, oczywiście, ceny ich towarów i ich usług wzrosną.

W tym roku wszedł w życie m.in. podatek cukrowy, podatek handlowy, opłata mocowa, opłata OZE, opłata małpkowa, rząd skasował spółki komandytowe, wzrosły opłaty za energię, wywóz śmieci, podatki nieruchomości. Są nawet podatki od deszczu. Ma to jakiś związek z szalejącą w Polsce inflacją?
Pan dobrze wie, że ma. W pierwszym momencie te koszty są ponoszone przez konkretnych przedsiębiorców, natomiast bardzo szybko zostają przerzucone na ostatecznego konsumenta, czyli każdy z nas po prostu tak naprawdę jest obciążony tymi opłatami, podatkami podwyższonymi, więc to docelowo…

Pan płaci, pani płaci…
Tak, my, zwykli Kowalscy ponosimy te koszty. Nakłada się na to wzrost innych. Teraz głośno jest o drożyźnie nad morzem, w górach i tak dalej. Owszem, niekiedy faktycznie przedsiębiorcy chcą sobie odbić straty z pandemii, ale głównie chodzi o to, że przez ten rok ogromnie wzrosły koszty surowców, usług i to dopiero teraz wyszło, a ściślej mówiąc – my wyszliśmy z domów i to zauważamy. W wielu wypadkach wzrost nie wynosi wcale 5 procent, tylko zdecydowanie więcej.

Koledzy, którzy wrócili znad morza, mówią, że chcieli płacić kartą w barach, restauracjach, ale notorycznie „psuły się” terminale. Tylko gotówka.
Mnie to nie dziwi. Szara strefa się nam rozwinie, to nieuchronne. Zabawne, że niedawno Ministerstwo Finansów wypuściło swój nowy projekt „Polska bezgotówkowa”, gdzie proponuje pakiet Silver i pakiet Gold za to, żeby wszyscy przedsiębiorcy jak najszybciej wprowadzili u siebie terminale. Śmieję się z tego, bo to jest właśnie efekt niesłuchania przedsiębiorców, ignorowania tego, jak biznes naprawdę wygląda, z czym się boryka. Mamy więc z jednej strony hasło, że wszyscy polscy przedsiębiorcy muszą iść w stronę elektronizacji, cyfryzacji, pełnej informatyzacji i e-płatności. A odruch jest przeciwny. Oczywiście, działanie w szarej strefie, unikanie podatków, jest nielegalne. Chcę jednak zadać niewygodne pytanie: skąd się to bierze? Dlaczego państwo marzy o wzroście społecznej akceptacji dla płacenia podatków, a trend jest dokładnie odwrotny?

Sęk w tym, że za sprawą cyfryzacji i uzbrojeniu skarbówki w te wszystkie supernowoczesne utensylia, podatki stały się pewniejsze niż śmierć.
Niektórzy mogli odnieść wrażenie, że pandemia zatrzymała urzędników, że oni nie wychodzili na kontrole do firm. A tymczasem skarbówka cały czas kontroluje, robi to elektronicznie, po to powstały Jednolite Pliki Kontrolne (JPK), po to mamy cały ten cyfrowy system przesyłania danych. One są nieustannie analizowane. Przypominam, że od pierwszego października ma wejść system e-faktur, czyli będziemy wystawiać faktury na platformie Ministerstwa Finansów. Ministerstwo będzie je widziało w czasie rzeczywistym. Od lipca kolejne grupy podmiotów muszą obowiązkowo stosować kasy podpięte pod system ministerstwa. Tu nie ma żadnej taryfy ulgowej, jest przykręcanie śruby po to, byśmy się ze wszystkiego ministerstwu spowiadali. To służy, oczywiście, kontroli, a kontrola służy wyłapywaniu wszystkich nieprawidłowości. Aktywność fiskusa jest tu bardzo duża i będzie rosła.

Przy tak niejasnych i zmiennych przepisach trudno spokojnie prowadzić biznes bez wsparcia fachowców.
Niestety. Doradcy podatkowi zdecydowanie wolą towarzyszyć biznesowi w dobrych czasach, czyli chcą po prostu pomagać w prowadzeniu księgowości. Chcą analizować przepisy, opiniować to, co się aktualnie dzieje u przedsiębiorcy, sprawdzać transakcje, umowy, pomagać rozwijać biznes. A tymczasem my od marca zeszłego roku zajmujemy się ratowaniem biznesu – nie tylko przed skutkami pandemii, ale i przed skutkami fatalnych przepisów i ich interpretacji. Coraz częściej podejmujemy heroiczne próby zinterpretowania przepisów, których się nie da zinterpretować.

Dużo ich jest?
No, przede wszystkim wszystkie tarczowe. Ale w podatkowych też zapanował chaos. W połowę czerwca nie było wiadomo, czy od 1 lipca wejdą przepisy, które formalnie muszą wejść z uwagi na konieczność implementacji unijnej dyrektywy. Regulacji, których dotyczy podobna niepewność, jest znacznie więcej. A przecież przedsiębiorstwa muszą się przygotować. Co gorsza, kolejne zmiany, m.in. w ramach Polskiego Ładu, planowane są od stycznia. I nie wiadomo, jakie. Bo mamy tylko zapowiedzi, nie ma projektów.

Największe emocje wzbudziły zmiany planowane w podatku dochodowym.
Tak. Odbieramy mnóstwo telefonów od klientów, którzy myślą o przeniesieniu biznesu, np. do Czech. Ostrzegamy, że przenoszenie się do innych krajów ma sens tylko i wyłącznie wtedy, kiedy się faktycznie przenosimy. Czyli będziemy mieli tam siedzibę i klientów. Sztuczne przenoszenie siedziby w celach podatkowych naprawdę się nie opłaca, bo to jest momentalnie demaskowane jako fikcja i przez polską, i przez zagraniczną skarbówkę. I skutecznie ścigane. Klauzule obejścia prawa działają coraz skuteczniej.

Równocześnie skarbówki i „zusy” krajów unijnych coraz ściślej ze sobą współpracują.
Tak. Ich systemy informatyczne są coraz bardziej zintegrowane, co pozwala na szybką wymianę danych w oparciu o przepisy europejskie. Kiedyś kontrole przychodziły do firm po informacje, dowody. Dziś wszystko jest już w systemie, podane kontrolerom niejako na tacy. Więc nie ma co myśleć o żadnych sztucznych konstrukcjach, tylko trzeba zastanowić się, jak zmienić swój biznes, jak go poukładać tu, w owych nowych warunkach.

Czyli jakich?
No, właśnie nie wiemy, bo na dziś nie mamy żadnych projektów ustaw. Tym bardziej nie mamy pojęcia, po co trzeba coś zmieniać. To jest nieuczciwe wobec przedsiębiorców, którzy często od dekad prowadzą w Polsce działalność, rozwijają ją, inwestują, zatrudniają ludzi i utrzymują to państwo ze swoich podatków. Ogłasza się plany wielkich, brzemiennych w skutki zmian…

Które mają wpłynąć na nastroje wyborców tu i teraz…
Właśnie! A tymczasem jakiś projekt ustawy poznamy zapewne dopiero we wrześniu lub październiku, potem kilka razy, w trakcie prac legislacyjnych, wprowadzone zostaną zmiany i w listopadzie czy grudniu to zostanie uchwalone z datą wejścia od stycznia, czyli po dwóch tygodniach od uchwalenia. A tymczasem takie wielkie zmiany winny być projektowane i procedowane z odpowiednim wyprzedzeniem, a finalizacja legislacji winna nastąpić na rok przed wejściem w życie.

Ministerstwo obiecuje uproszczenia, ułatwienia dla przedsiębiorców.
W takiej sytuacji przedsiębiorcy odruchowo łapią się najpierw za głowy, a potem za kieszenie, z pytaniem, ile ich to będzie kosztować. Jak Ministerstwo Finansów oferuje, że będzie prościej, łatwiej, elastycznie, to w gruncie rzeczy nie będzie. Natomiast pozytywnie ocenić należy różnego rodzaju ulgi czy zachęty związane z innowacjami, badaniami i rozwojem. Ten nurt należałoby jak najbardziej kontynuować, żeby firmy zachęcać do innowacji. I to właśnie podatkowo, bo to jest kluczowe.

Czyli co na przykład?
Mamy IP-Box, mamy ulgę badawczo-rozwojową, mamy zapowiedź rozszerzenia estońskiego CIT-u oraz inne pomysły. To godne pochwały. Trzeba jednak pamiętać, że nie da się zbudować szacunku, albo choćby powszechnej akceptacji dla systemu podatkowego i płacenia podatków, jeśli tego typu słuszne działania nie będą spójne z resztą polityki fiskalnej. Potrzeba zachęt dla wszystkich, nie tylko tych, którzy są innowacyjni. A zdecydowanie najlepszą zachętą są proste, zrozumiałe dla wszystkich podatki lub przyjazny przedsiębiorcom system podatkowy. A my mamy system skomplikowany i zarazem nieprzyjazny przedsiębiorcom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl