Artur Zaniewski jest właścicielem gdańskiego Sports Pub. W rozmowie z Onetem przyznaje, że z powodu zamknięcia lokalu wymuszonego obostrzeniami wydawanymi w związku z pandemią koronawirusa, nie ma już pieniędzy i musi otworzyć pub z powrotem.
Morawiecki mówi, że mamy zamknąć lokale i że mamy wytrzymać. To może on da mi swoją pensję, albo zapłaci za mnie koszty stałe? Wtedy mogę zamykać lokal – mówi Zaniewski w Onecie.
W okolicy prowadzonego przez mężczyznę pubu w piątkowy wieczór pojawiło się sporo policji. Zdaniem pana Artura, zarówno radiowozy i nieoznakowane auta. Mężczyzna twierdzi, że to zastraszanie i pokaz siły policji.
Podobnie na sytuację patrzy poseł Konfederacji Michał Urbaniak, który był na miejscu.
Gdyby tylko właściciel otworzył drzwi, to jest duże prawdopodobieństwo, że policjanci podjęliby interwencję. To jest skandal. Zastraszanie ludzi. Przyjechało sporo policjantów. Taka akcja prewencyjna i pokazowa, że oto jesteśmy silni. I będziemy gnębić obywatela – mówił poseł Urbaniak Onetowi.
Z kolei policjanci tłumaczyli, że „wspomagali działania sanepidu”, a w ich działaniach nie było nic wyjątkowego.
Artur Zaniewski nie otworzył swojego lokalu w weekend, jednak, jak mówi Onetowi, jest tak zdesperowany, że chyba „zejdzie do podziemia”.
Nie dostałem pomocy od państwa. A koszty stałe, czyli czynsze, dekodery, telefony, woda, prąd, to jest tak kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. I nie jest tak, że jakaś instytucja się zlituje. Dzień się człowiek spóźnia z opłatą i już lecą powiadomienia – tłumaczy właściciel Sports Pub.
Zaniewski, podobnie jak wielu innych przedsiębiorców, uważa, że na podstawie rozporządzenia rząd nie ma prawa zamykać biznesów. Swój lokal otworzył już w połowie stycznia i mówi, że działał w dużym reżimie sanitarnym, a jedna kontrola sanepidu nie zakończyła się nałożeniem żadnej kary administracyjnej.
Źródło: Onet
