Konfederacja została zablokowana na Facebooku. Powodem są posty dotyczące pandemii koronawirusa. Zdaniem Facebooka Konfederacja „wielokrotnie naruszyła politykę dotyczącą dezinformacji, o czym była informowana przez portal”.
Artur Dziambor, poseł Konfederacji w rozmowie z polskatimes.pl zwrócił uwagę, iż „rzeczywiście jest tak, że Facebook decyduje sobie arbitralnie, kto ma prawo wypowiadać się na społeczności, a kto nie ma prawa”. – I jest to dość ciekawe, bo tak jak możemy rozmawiać o prawie własności, dyskutować o tym, czy to jest firma prywatna, czy ona ma prawo o czymś decydować, czy nie, tak tutaj – niestety – to prawo własności jest przez wielu bardzo źle odczytywane – mówił.
Poseł Konfederacji podkreślił, że Mark Zuckerberg jest właścicielem portalu, jest właścicielem platformy, która żyje z reklam. – Natomiast nie jest właścicielem społeczności. Społeczność tworzą ludzie, którzy utworzyli tam swoje profile. Ludzie, którzy pokazują swoją prywatność, rozmawiają o rzeczach, które ich bolą, dzielą się swoimi przeżyciami, przemyśleniami. Są również tam organizacje, które zrzeszają tych ludzi – powiedział.
Artur Dziambor podkreślił, że profil Konfederacji miał 670 tys. polubień w momencie, kiedy został usunięty. – Przypomnę, że rok wcześniej profil Janusza Korwin-Mikkego podobnie został usunięty, miał ponad 700 tys. polubień. To znaczy, że w Polsce, w której z internetu – nazwijmy to „facebookowego” korzysta ileś milionów ludzi, prawie 700 tys. codziennie chciało czytać, co Konfederacja ma do powiedzenia i aktywnie uczestniczyło w dyskusjach – zwrócił uwagę.
Polityk Konfederacji zaznaczył, że „społeczność, która się buduje wokół profili, to nie jest własność Facebooka”. – Facebook może nam zakazać reklamowania się, może nie dawać nam zarabiać, ponieważ to jest biznes, na którym Facebook polega. Natomiast nie ma prawa ograniczać możliwości wypowiadania się – mówił. – To, co dzisiaj spotkało nas, spotkało wcześniej Donalda Trumpa – dodał.
Poseł Dziambor zauważył, że rząd nie ma żadnych narzędzi w tej kwestii. – Ministerstwo Cyfryzacji – z tego, co czytaliśmy u ministra Janusza Cieszyńskiego na Twitterze – po prostu dostało informację od Facebooka, że „uprzejmie informujemy, iż dzisiaj zostanie zamknięty profil Konfederacji”. – Nie ma żadnych narzędzi, żeby powiedzieć Facebookowi, że tak nie możecie robić – wskazał.
Rozmówca polskatimes.pl przypomniał, że jest ustawa przygotowana przez wiceministra sprawiedliwości, Sebastiana Kaletę, która powinna być w trybie pilnym wprowadzona do Sejmu. – Ustawa ogranicza zamykania ust niewygodnym komentatorom. Jest to po prostu proceder absolutnie niedopuszczalny – mówił.
– Konfederacja jest w tym momencie partią, która ma w sondażach średnio 10 proc. poparcia. Możliwe, że będzie mieć zaraz więcej, bo urosła w ciągu dwóch lat i prezentuje skrajnie odległe od ustalonej linii wszystkich innych partii, poglądy na wiele kwestii, więc może być nielubiana przez władze Facebooka. Ale – jeszcze raz powtórzę – władze Facebooka nie są właścicielem społeczności. Władze Facebooka są właścicielem platformy i nie mogą nam zakazywać bycia tam – zakończył.
