Doktor Wiesław D. został zatrzymany kilka dni temu ,a potem tymczasowo aresztowany. Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze przedstawiła mu zarzuty pięciu przestępstw, w tym czterech korupcyjnych. Za 100 złotych miał wystawiać zaświadczenia usprawiedliwiające nieobecność w sądzie. Nawet nie badając pacjenta.
- Część materiału dowodowego w tej sprawie uzyskano przy pomocy kontroli operacyjnej, nagrywając działania pana doktora, w tym działania związane z przyjmowaniem pacjentów – mówi rzecznik jeleniogórskiej prokuratury Tomasz Czułowski. - Jest to materiał niejawny. Wyodrębniono z niego materiały o charakterze korupcyjnym. I tylko te zostały włączone do sprawy. Z pozostałymi prokuratura postąpi zgodnie z przepisami Kodeksu Postępowania Karnego i Ustawy o Policji.
Doktor D. to internista i tzw. lekarz sądowy. Czyli taki, który ma uprawnienia by usprawiedliwiać nieobecność na rozprawach. Przyjmował m.in. w jednej z największych przychodni Wrocławia – Dolmedzie. Czy to tam nagrywano jego i pacjentów? Na to pytanie prokuratura w Jeleniej Górze odmawia odpowiedzi. Zasłania się tajemnicą państwową.
- Czy policjanci zamontowali ukrytą kamerę w gabinecie lekarza z Dolmedu?
- Możliwe – odpowiada wrocławski policjant.
- Nie mieliśmy najmniejszego pojęcia, że służby stosują techniki operacyjne na terenie Dolmedu. Ufam, że przedstawiciele organów ścigania w sposób właściwy i zgodny z przepisami wykorzystają uzyskane materiały - mówi w rozpowie z portalem GazetaWroclawska.pl prokurenta spółki Dolmed SA Maciej Lamparski.
Co mówi prawo? Żeby zamontować kamerę w gabinecie doktora potrzebna była zgoda sądu okręgowego. O zgodę taką wystąpić musiał komendant wojewódzki policji. Sam montaż kamery to zadania policyjnego wydziału techniki operacyjnej. Kamera montowana jest po kryjomu. Nie może wiedzieć o niej nawet szef przychodni. Jak policjanci ją więc montują? To policyjna tajemnica. Mogą jednak na przykład wejść do gabinetu, udając zwykłych pacjentów czy przedstawicieli firm farmaceutycznych i wykorzystując nieuwagę lekarza zamontować kamerę.
Później, gdy nagrania były już gotowe, policja musiała przekazać je prokuraturze a ta sądowi. A to dlatego, że zawierały informacje, które są lekarską tajemnicą. To sąd musiał zdecydować, które nagrania staną się dowodem w sprawie, a które są niepotrzebne.
Sąd może pozwolić na wykorzystanie w śledztwie lekarskiej tajemnicy wtedy, kiedy „jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości” a także kiedy nie ma innego sposobu na zdobycie dowodów. Na koniec, mówi przepis ustawy o policji, „sąd zarządza niezwłoczne zniszczenie materiałów, których wykorzystanie w postępowaniu karnym jest niedopuszczalne.”. Policja ma zaś obowiązek „niezwłocznie” zniszczyć owe zbędne materiały. Musi to zrobić komisja, a z takiego zniszczenia sporządza się protokół.
Jeżeli więc w tej sprawie doktorowi postawiono zarzuty, to w tajnej kancelarii jeleniogórskiej prokuratury są już tylko te nagrania, które sąd pozwolił śledczym wykorzystać w sprawie. Innych już nie ma. Powinny zostać zniszczone.
Zobacz też
Odsłaniamy kulisy strzelaniny przed bankomatem w Wiszni Małej - kliknij i przeczytaj więcej na ten temat