Przybywa użytkowników urządzeń mobilnych, na popularności zyskuje Internet Rzeczy, a my coraz bardziej uzależniamy się od nowych technologii. Te trendy mają nieuchronny wpływ na rynek pracy. CV w formie nagrania wideo czy inteligentne biuro, w którym można sterować wieloma urządzeniami jednocześnie ze smartfona, to tylko nieliczne przykłady zacierania się granic między pracą a cyfryzacją.
Nie tylko szewc czy bibliotekarz mogą mieć powody do zmartwień. Automatyzacja i robotyzacja dosięgnęły te obszary, które jeszcze 15-20 lat temu wydawały się perspektywiczne. Dlatego, zanim wybierzemy profesję, z którą chcielibyśmy związać swoją przyszłość, warto zastanowić się, czy wkrótce nie pożałujemy tej decyzji. Niektóre stanowiska kilkanaście lat temu stwarzały możliwości wysokich zarobków, ale dzisiaj wiążą się z poczuciem niepewności. Inne – wręcz przeciwnie, rozwijają się wraz z postępem technologicznym.
Te branże są zagrożone przez roboty
- Według ostatnich badań przeprowadzonych przez McKinsey do branż najbardziej podatnych na automatyzację należą: transport, przemysł przetwórczy, górnictwo i tradycyjnie rolnictwo, gdzie przecież zatrudnienie maleje od lat. Oczywiście nie zawsze potencjał do automatyzacji branży musi powodować mniejsze zatrudnienie. Czasem może być wręcz przeciwnie, bo potrzebne będą osoby potrafiące pracować z nowymi technologiami, a wiele branż, np. transport, dzięki automatyzacji ma szansę jeszcze mocniej zyskać na znaczeniu – mówi w rozmowie ze „Strefą Biznesu” Kamil Rybikowski, ekspert w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Pracodawcy stawiają na kompetencje miękkie
Mimo że niektóre branże rozwijają się wraz z postępem technologicznym, coraz liczniejsze zawody odchodzą do lamusa. Na szczęście inwazja robotów nam nie grozi, a pracownicy mogą przygotować się do zmiany dotychczasowej specjalizacji. Pomocne okazują się tutaj rozmaite szkolenia, ale wielu umiejętności można nauczyć się w praktyce.
- Nie da się ukryć, że zapotrzebowanie na pracowników w przetwórstwie spożywczym, metalowym czy stolarstwie może być mniejsze. Proces ten nie przebiega z dnia na dzień, pracownicy mają czas na nabycie nowych kompetencji pozwalających na przebranżowienie. Ważne są przede wszystkim umiejętności miękkie, niezależne od poszczególnych specjalności – zdolność do pracy zespołowej, kreatywność etc. Po nabyciu tych zdolności łatwe jest znalezienie pracy nawet w bardzo odległej branży – ocenia Kamil Rybikowski.
Podobnego zdania jest Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert ds. prawa pracy w Pracodawcy Rzeczpospolitej Polskiej.
- Obecnie pracodawcy cenią tzw. kompetencje miękkie, czyli np. komunikatywność, umiejętność pracy w grupie i pracy pod presją czasu, szybkość w działaniu, samodzielność w realizacji zadań czy samodyscyplinę. Coraz większego znaczenia nabierają też takie cechy, jak kreatywność, innowacyjna postawa i otwartość na zmiany. Oczekują ich zwłaszcza nowoczesne firmy, które szukają tzw. talentów. Wszystkie te elementy, razem z kompetencjami twardymi (wykształcenie i kwalifikacje), składają się na kapitał ludzki danej osoby. Im wyższa jakość kapitału ludzkiego, tym wyższe zarobki – podkreśla Wioletta Żukowska-Czaplicka.
Z automatyzacją wygrają ci najbardziej kreatywni
W dobie cyfryzacji rynek pracy staje się coraz większą niewiadomą. Powstają nowe zawody, o których nawet nie śnili nasi dziadkowie. Umiejętność przystosowania się do rozwoju technologicznego może zaważyć na naszej przyszłości zawodowej.
- Rynek pracy bardzo dynamicznie się zmienia. Jeszcze kilkanaście lat temu nie istniały takie zawody, jak twórca aplikacji, menadżer social media, kierowca Ubera czy inżynier samochodów autonomicznych. Podobnie będzie w kolejnej dekadzie. Na Światowym Forum Ekonomicznym w ubiegłym roku oszacowano, że aż 65 proc. dzieci w wieku szkolnym będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie powstały – mówi „Strefie Biznesu” Krzysztof Inglot, prezes zarządu Personnel Sevice.
– Nie znaczy to jednak, że nie mamy jak przygotować uczniów do zmiany na rynku pracy. Dużą rolę odegrają te kompetencje, które trudniej zautomatyzować. Na pierwszy plan wybije się kreatywność i zdolność twórczego myślenia. Trudno sobie wyobrazić, żeby roboty mogły zastąpić reżysera, kuratora sztuki czy nawet marketingowca. Warto też pamiętać, że postępująca automatyzacja nie sprawi, że nagle znikną różne zawody i specjalizacje, ale na pewno będą one się zmieniały. Przykładowo, utrzyma się zapotrzebowanie na programistów, ale muszą oni stale nabywać nowe kompetencje – dodaje Krzysztof Inglot.
Automatyzacja to nie wszystko. Elastyczność jest w cenie
Na rynku pracy trzeba wykazać się otwartością na zmiany, chęcią przyswajania wiedzy oraz zdobywania nowych umiejętności. Sukces odniosą ci, którzy śledzą trendy panujące na rynku i są gotowi się dokształcać.
- Bez względu na branżę, pracodawcy będą potrzebować na swoim pokładzie ludzi elastycznych i zmotywowanych. Zmiana zawodu idzie w parze z przyswojeniem odpowiedniej wiedzy i nabyciem unikalnych na danym stanowisku umiejętności. Wpierw powinniśmy zacząć od fachowej literatury, kursów, szkoleń, spotkań branżowych, poznania środowiska i nabrania pewności, że ścieżka, którą obraliśmy, jest właściwa. Czasem niezbędne okazuje się ukończenie dodatkowej szkoły policealnej, studiów licencjackich, magisterskich bądź podyplomowych – uważa Iga Rustowska, starszy konsultant ds. rekrutacji w agencji pracy Jobhouse.
Robotyzacja postępuje niezwykle szybko w krajach rozwiniętych oraz tych, które dyktują trendy w świecie technologii. W Polsce praca robotów nadal cieszy się stosunkowo niewielką popularnością.
– Nie popadajmy jednak w panikę „robotyzacji”. Według raportu „2017 World Robot Statistics”, opublikowanego przez Międzynarodową Federację Robotyki (ang. International Federation of Robotics, IFR), miastem, w którym roboty w pracy widoczne są na co dzień, jest Seul w Korei Południowej. Dalsze miejsca zajęły: Singapur, Japonia, Niemcy, Dania, Stany Zjednoczone, Włochy, Hiszpania i Kanada. Polski jeszcze nie zaznaczono w opracowanych wynikach – uspokaja ekspertka.
