
Umowa koalicyjna bez kwestii aborcji
Lewica szła do wyborów z postulatem liberalizacji prawa aborcyjnego i liczyła, że po objęciu władzy przez opozycję uda się go zrealizować. Już na starcie negocjacji koalicyjnych wiadomo było, że nie będzie to łatwe. Zdecydowany sprzeciw wobec wpisania kwestii aborcji do umowy koalicyjnej zgłosili liderzy Trzeciej Drogi, tj. Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050. Wszystko wskazuje na to, że udało im się postawić na swoim.
Jakby tego było mało, brak poparcia dla aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży wyraził nowy poseł Lewicy Łukasz Litewka.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Żukowska: Jestem rozgoryczona
Takim obrotem spraw rozczarowane są posłanki opozycji, które angażowały się w proaborcyjne protesty. Wśród nich Anna Maria Żukowska z Lewicy.
– Trochę jestem rozgoryczona, że jednak wiedząc o tym, że szczególnie kobiety poszły do wyborów z taką główną motywacją, aby zmienić prawo do przerywania ciąży, zliberalizować, to nie udało się tego odzwierciedlić w rozmowach koalicyjnych – przyznała Żukowska w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.
Pytana o to, do kogo ma te pretensje, odparła: "Nie mam pretensji. Nie zgłaszam pretensji. Wyrażam rozgoryczenie".
Posłanka Lewicy zapowiedziała, że niezależnie od umowy koalicyjnej, ona będzie walczyć o ten postulat. Wyraziła przy tym nadzieję, że inni się do niej przyłączą.
– Społeczeństwo przez ostatnie osiem lat się obudziło. To już jest naprawdę mocne społeczeństwo obywatelskie. Jeżeli będzie chciało się czegoś domagać, to wyjdzie na ulicę. Także za naszych rządów. Jeśli się okaże, że jest jakiś problem, obstrukcja, ktoś nie chce razem z nami tych praw kobietom przyznać, wtedy nie wykluczam, że będzie taki ruch społeczny – tłumaczyła była rzeczniczka SLD.
lena