Jak informuje „Deutsche Welle”, w czerwcu sąd odrzucił żądanie księcia Prus, Georga Friedricha Ferdinanda, głowy domu Hohenzollernów i spadkobiercy cesarza Wilhelma II, by rodowi zwrócić pałac Rheinfels. Będący dziś w ruinie obiekt znajduje się w Nadrenii-Palatynacie, wznosi się na lewym brzegu Renu ponad miejscowością St. Goar.
W tym tygodniu z kolei odrzucono inne żądanie praprawnuka cesarza Wilhelma - wypłaty 1,2 mln euro w ramach odszkodowań za część utraconego majątku.
W sumie dom Hohenzollernów domaga się zwrotu od państwa wielu pałaców, ziem, dzieł sztuki utraconych po wojnie lub też zagrabionych przez sowietów.
Pałace, willa
Jednym z takich obiektów jest pałac Cecilienhof w Poczdamie, gdzie w lipcu i sierpniu 1945 roku obradowali uczestnicy konferencji poczdamskiej. „Deutsche Welle” przypomina, że pałac został odrestaurowany z pieniędzy niemieckich podatników.
„Der Spiegel” podał, że w trwającej już od sześciu lat batalii potomków cesarza Wilhelma II o zwrot mienia domagają się oni zwrotu również pałacu Lindstedt w Poczdamie, wpisanego w 1999 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a także np. willi Liegnitz, położonej w sąsiedztwie pałacu Sanssouci, również w Poczdamie, letniej rezydencji cesarza Wilhelma II.
Ponadto Hohenzollernowie domagają się zwrotu dziesiątek tysięcy obrazów, grafik, druków, rzeźb, fotografii i wielu innych obiektów, m.in. fotela, w którym zmarł Fryderyk Wielki.
Jak podają media, poza wielką wartością wymienione dzieła mają również nieocenioną wartość historyczną i generalnie znajdują się w muzeach. Gdyby je stamtąd zabrać, wiele muzeów straciłoby rację istnienia.
Niejasna historia
Dodatkowym problemem w zwrocie majątku - jak pisze brytyjski „The Times” - jest niejasna przeszłość rodziny cesarza Wilhelma II. Jego wnuk był pokazany w kilku propagandowych filmach nazistowskich w latach 30. Nie wiadomo, czy za zgodą, czy bezwiednie został wykorzystany do propagandy hitlerowskiej. Niemieckie prawo nie pozwala zwrócić mienia osobom wspierającym reżim hitlerowski.
