Przypomnijmy. W poniedziałek AGROunia zorganizowała w kraju blokady dróg. Także w Podlaskiem, właśnie koło Korycina. Jeden pas ruchu zajęło osiem ciągników, a drugi kilkudziesięciu rolników.
Była też policja, która zabezpieczała miejsce blokady i spisywała protestujących. Po godzinie rolnicy odjechali, a nazajutrz zaczęli dostawać wezwania. Okazało się, że protestu nikt nie zgłosił.
Powstanie Chłopskie 2019: Rolnicy zapowiedzieli protesty w c...
- Rolnicy wyszli na drogi spontanicznie, by pokazać swoją niemoc. Będą kolejne protesty, najbliższy 6 lutego w Warszawie - mówi Michał Kołodziejczak, szef AGROunii i organizator akcji, gdy zapytaliśmy go o pozwolenie.
- Zostałem wezwany na wtorek na posterunek w Janowie. Pojechaliśmy razem z kolegą i obydwaj nie przyjęliśmy mandatów po 300 zł. Teraz sprawa trafi do sądu - mówi hodowca bydła mlecznego Artur Rutkowski i zapewnia, że przed kolejnym protestem, musi zobaczyć wszelkie zgody z podpisami. - Inaczej nigdzie nie idę - dodaje.
Czytaj więcej: Powstanie Chłopskie 2019 ruszyło. Rolnicy na ulicy
- Właśnie jestem na policji. Nie dostałem mandatu. Odpowiadam jako sprawca wykroczeń: za tamowanie i utrudnianie ruchu i za niestosowanie się do poleceń policji. Sprawa trafi do sądu - przyznaje Marcin Szarejko, rolnik z Zabłu-dowa. Jest zdziwiony działaniami mundurowych. - W telewizji policjant mówił, że rolnicy dostosowali się do poleceń i do ruchu wahadłowego, który policja wprowadził. A teraz co, chcą nas zastraszyć?
Jak informuje podlaska policja, po proteście w Korycinie, sporządziła wnioski o ukaranie 16 rolników. W 12 przypadkach zakończono czynności wyjaśniające (są zarzuty), a w 4 sprawy są wyjaśniane. Trwają też postępowania wobec 9 pieszych (m.in. za utrudnianie ruchu) i 7 kierowców ciągników (za pozostawienie pojazdu na drodze publicznej).
Wszystkie sprawy prowadzi komenda powiatowa w Sokółce.