Spis treści
Pożar wybuchł podczas koncertu, w którym uczestniczyło ok. 1500 osób
Do pożaru doszło w budynku dyskoteki podczas koncertu macedońskiej grupy DNA. Uczestniczyło w nim około 1500 osób. Publikowane w mediach społecznościowych nagrania pokazały, że w trakcie występu w sali pojawiły się płomienie. Gdy ogień ogarnął sufit, wybuchła panika, w wyniku której wiele osób zostało rannych.
Według wstępnych informacji do tragedii mogło doprowadzić nieodpowiednie użycie środków pirotechnicznych - poinformował portal Kurir.
Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Macedonii Północnej, w pożarze zginęło co najmniej 59 osób.
Rząd w Skopje ogłosił w niedzielę tygodniową żałobę narodową.
Ofiar pożaru może być znacznie więcej
Władze szpitala w Koczani oświadczyły, że najmłodsza z ofiar śmiertelnych miała 14 lat, a najstarsza - 24. Minister zdrowia Arben Taravari powiadomił z kolei, że 47 rannych będzie leczonych w innych krajach, które zaoferowały Skopje specjalistyczną pomoc. Do Macedonii Płn. przybędą natomiast w poniedziałek specjaliści z Izraela, Serbii i Czech, mający pomóc w leczeniu ofiar na miejscu - dodał.
Minister zdrowia kraju Arben Taravari informował, że wśród rannych również są nieletni.
„Wszystkie nasze możliwości zostały wykorzystane, aby ocalić maksymalnie jak najwięcej istnień młodych ludzi, którzy doświadczyli tej tragedii” – powiedział Taravari reporterom.
Około 30 rannych - jak podały władze placówki - trafiło do szpitala w Koczani, przed którym zebrał się tłum krewnych osób uczestniczących w koncercie. Rodziny opublikowały na Facebooku zdjęcia 16 osób, które uznaje się za zaginione.
Sprawę pożaru bada prokuratura
Lokalny oddział straży pożarnej poinformował w swoich mediach społecznościowych, że do wybuchu pożaru doszło ok. godz. 3 nad ranem. "W akcji gaszenia ognia uczestniczyli strażacy ze wszystkich okolicznych miast i miejscowości" - dodano. Radio Koczani nazwało tragedię "największą w historii miasta".
Na miejsce zdarzenia przyjechali już premier Hristijan Mickoski i minister spraw wewnętrznych Pancze Toszkowski.
„To trudny i bardzo smutny dzień dla Macedonii. Strata tak wielu młodych istnień jest nieodwracalna, a ból rodzin, bliskich i przyjaciół jest nie do opisania” - napisał w oświadczeniu na X Hristijan Mickoski.
Macedońskie MSW poinformowało, że zatrzymało wszystkie osoby powiązane z tragedią. Zarówno oni, jak i świadkowie zdarzenia są przesłuchiwani. Prokuratura generalna Macedonii Płn. zapewniła, że przekaże prokuraturze lokalnej w Koczani wszelkie niezbędne środki do zbadania okoliczności tragedii.
Właściciel dyskoteki nie miał licencji. W tle korupcja
Śledztwo objęło dotąd ponad 20 podejrzanych, w tym dwóch członków zespołu, który występował, gdy doszło do tragedii, syna właściciela klubu nocnego, dyrektora firmy zarządzającej obiektem oraz członków ochrony - wyjaśnił Toszkowski.
Na przesłuchanie wezwano m.in. ministra gospodarki w poprzednim rządzie Kreshnika Bekteshiego. Premier Macedonii Płn. Hristijan Mickoski oświadczył w niedzielę, że Razmena Czekić Durović, sekretarz stanu w resorcie kierowanym przez Bekteshiego, podpisała fałszywą licencję zezwalającą na działalność klubu. Czekić Durović trafiła w niedzielę do aresztu śledczego.
Minister Toszkowski zaznaczył, że sprawa - "podobnie jak wiele innych problemów w Macedonii Płn." - jest powiązana z korupcją. Macedoński portal Kurir poinformował, że za licencję na prowadzenie klubu zapłacono łapówkę w wysokości 7 tys. euro.
Premier Mickoski zapewnił, że "w nadchodzących dniach rząd podejmie w imieniu wszystkich ofiar tragedii i ich rodzin szereg działań i decyzji, które będą miały ogromne znaczenie w walce o przyszłość kraju"

Źródło: Reuters, PAP
Źródło: