Zobacz komentarz:
Prokuratura Rejonowa Poznań Grunwald oskarżyła 18-letniego Kamila L., ucznia jednego z poznańskich technikum o znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem.
- Niejedno już widziałem gdy chodzi o sprawy znęcania się nad zwierzętami, ale ten przypadek był wyjątkowo drastyczny - mówi prokurator Piotr Kotlarski.
- Był tak pogruchotany, że wypadały mu kostki - mówi Emilia Kaczmarek z Fundacji Ochrony Zwierząt Animal Security. - Musiał rzucać nim o ścianę. Nie wspominając już o tym, że były też ślady po przypalaniu. Lekarze dawali mu najwyżej 10 procent na przeżycie.
Zobacz też: Piła: 36-latek znęcał się nad psem. Wydłubał mu oczy, rzucał nim o ścianę [WIDEO]
Maks trafił do poznańskiej kliniki w nocy z 16 na 17 lipca. Był skatowany niemal na śmierć: nieprzytomny, z silnym obrzękiem mózgu i krwiakiem, wysuniętą lewą gałką oczną, otarciami na szyi i łapach (prawdopodobnie był związany) oraz poparzeniami. Nie udało się uratować oka ani słuchu. W pogruchotaną łapę wdała się również martwica.
- Tylko sadysta mógł zrobić coś takiego - mówi właścicielka psa, Anna Sujak-Olejniczak.
Kamil był chłopakiem jej córki. Tamtego dnia kiedy zmasakrował pięciomiesięcznego wtedy Maksa nie był jednak zaproszony. Według relacji Anny Sujak-Olejniczak "pożyczył" sobie komplet kluczy do ich mieszkania. Nie zgłosiła jednak włamania, ale to ona kazała wezwać policję do zmaltretowanego psa.
- Słyszałam od policjantów, że Kamil tłumaczył się, że dwa razy kopnął Maksia, bo ten miał go ugryźć - mówi Anna Sujak-Olejniczak. - Nie uwierzę w te bzdury. Cavalier to jedna z najłagodniejszych ras. Przecież Maksio nawet nie szczekał.
Za znęcanie się nad szczególnym okrucieństwem grozi do trzech lat więzienia. Właścicielka Maksa będzie się domagać dla 18-latka najwyższego wyroku. O surową karę będzie również wnioskował prokurator. Kamil zostanie skazany pod warunkiem, że był poczytalny.
Jego obrońca próbował w środę przekonać sąd, że 18-latek mógł nie wiedzieć co robi. Ta część procesu, w którym uzasadniał wniosek o powołanie biegłego psychiatry, została jednak utajniona. Udało mu się jednak przekonać sąd do tego, by biegłego powołać.
- Ten sadysta próbuje uciec przed karą - nie ma wątpliwości Anny Sujak-Olejniczak.
- Często zachowywał się agresywnie, ale nigdy nie sprawiał wrażenia osoby chorej psychicznie - to komentarz Klaudii, jego byłej dziewczyny. - Nigdy nie wybaczę mu tego co zrobił.
Maks przebywa teraz pod opieką wolontariuszy z Animal Security. Wciąż wymaga leczenia. Można pomóc w jego sfinansowaniu wpłacając na konto Fundacji.