Według premiera Italii jeszcze przed świętami może nastąpić likwidacja wszystkich „czerwonych stref” obowiązujących w tej chwili na terenie kraju.
Jednak cały okres świąteczny będzie wymagał podjęcia konkretnych środków, aby nie powtórzyć błędu z czasu letnich wakacji, kiedy Włosi, szczególnie z okazji święta Ferragosto i tradycyjnego długiego sierpniowego weekendu, rozjechali się po całym kraju, co przyspieszyło nadejście drugiej fali koronawirusa.
- Nie możemy sobie pozwolić na powtórkę sytuacji z wakacji. Zgoda na wszystkie zwyczajowe spotkania związane z okresem świątecznym oraz feriami jest niedopuszczalna. – stwierdził w poniedziałek wieczorem w telewizji LA7 Conte cytowany przez Agencję ANSA. – Wszystko co wiąże się z feriami, w tym działalność wyciągów narciarskich, jest bardzo trudne do kontrolowania. Razem z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem oraz kanclerz Niemiec Angelą Merkel rozmawiamy o opracowaniu wspólnego planu działania. W tym sezonie ferie na śniegu są niemożliwe, po prostu nie możemy sobie na to pozwolić. – zapowiedział włoski premier.
Szef rządu zapowiedział jednocześnie , że niewykluczone jest otwarcie szkół jeszcze Bożym Narodzeniem, choć nie będzie oznaczało to przyzwolenia na większe zgromadzenia rodzinne podczas świąt.
- Wolne i demokratyczne państwo nie może wchodzić do domów obywateli i mówić ile osób może zasiąść przy świątecznym stole. – zaznaczył Conte. – Chcemy ograniczyć mobilność w społeczeństwie, ale nie będziemy ograniczać tradycji, w tym możliwości obdarowywania się prezentami, dlatego nie zamierzamy zamykać sklepów ani ograniczać godzin ich funkcjonowania. – powiedział.
