- To po prostu choroba i się z nią walczy. I tylko od charakteru człowieka zależy, jak do niej podchodzi: czy jest przerażony, czy potrafi zaakceptować swoją sytuację. Ja nie jestem przerażony.
Gdy u profesora zdiagnozowano raka płuc, był ministrem zdrowia w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Zmagał się nie tylko z chorobą, ale i potężną falą strajków w służbie zdrowia. Mimo politycznych sugestii - nie ustąpił ze stanowiska. Odejść byłoby niehonorowo.
Zbigniew Religa przeszedł cztery operacje, dwie sesje chemioterapii. Pod koniec choroby zrezygnował z uporczywej terapii, by - jak przyznał - żyć bardziej komfortowo, choć krócej.
Profesor Religa był prekursorem polskiej transplantologii, jednym z najwybitniejszych kardiochirurgów. W 1985 r. przeprowadził pierwszy w Polsce udany przeszczep serca. A potem 400 kolejnych. - Zostawił po sobie niezwykłą spuściznę: to te wszystkie bijące dzisiaj w Polsce serca po przeszczepach. Dzięki inicjatywie i charyzmie profesora ci ludzie żyją nadal - mówi o Relidze były premier Jerzy Buzek.
Już 22 lata z przeszczepionym przez Zbigniewa Religę sercem żyje Jerzy Badurski z Dąbrowy Górniczej. Mówi, że prof. Religa był lekarzem "najbardziej konkretnym ze wszystkich". - Kiedy nie chcieli mnie przyjąć z powrotem do pracy, napisał mi specjalny list, że mogę z nowym sercem normalnie funkcjonować - wspomina. W wielką politykę Religa wkroczył w latach 80. Kiedy w 2005 r. kandydował na prezydenta, wybrał hasło dla swojej kampanii: "Z sercem dla Polski".