Nowelizacja prawa oświatowego, w którym znalazły się zapisy o zapewnieniu dzieciom w podstawówkach możliwości zjedzenia ciepłego posiłku, trafiła właśnie do konsultacji społecznych.
Pogram „Stołówka szkolna” ma być realizowany dwuetapowo. Najpierw, od września 2019 roku, szkoły zapewnią dzieciom jadalnie, w których będą mogły zjeść posiłki przygotowane w domu. Gorące danie w każdej szkole ma się pojawić dwa lata później, w 2021 roku. Korzystanie z obiadów będzie dalej dobrowolne i częściowo odpłatne.
W Polsce, według danych GUS, stołówki są w w 66 proc. z 13 517 podstawówek. W Lublinie ten wskaźnik wynosi 100 proc. - Na terenie miasta Lublin każda podstawówka, którą prowadzi samorząd, posiada stołówkę - zapewnia Ewa Dum-kiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Lublina.
Jeśli zmiany proponowane przez MEN oraz Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wejdą w życie, zmieni się również układ przerw międzylekcyjnych, tak by zapewnić uczniom możliwość spożycia posiłku w spokoju, bez pośpiechu.
Przerwa obiadowa miałaby wówczas trwać 40 minut, a wszystkie inne przerwy międzylekcyjne miałyby być co najmniej 10-minutowe. Ten pomysł budzi jednak duże kontrowersje.
- W szkołach mamy do czynienia z różną organizacją godzin lekcyjnych, w jednych placówkach uczniowie kończą zajęcia o 14.00, a w innych o 18.00, dlatego uważam, że ustalenie długości przerwy międzylekcyjnej powinno pozostać w kompetencji dyrektora szkoły, a nie być narzucane odgórnie - komentuje Ewa Dumkiewicz-Sprawka.
Podobnego zdania są dyrektorzy szkół
- W naszej szkole zapewniamy uczniom około 700 obiadów. Na ich spożycie nasze dzieci mają co prawda 40 minut, ale łącznie. Zorganizowaliśmy dwie przerwy 20-minutowe, które według mnie sprawdzają się bardzo dobrze. Postawienie na jedną przerwę 40-minutową nie jest najlepszym pomysłem. Dzieci mają różne zajęcia, nie byłoby dobrze, gdyby po obiedzie musiały iść na WF czy pływalnię. Tak więc mają dwie przerwy obiadowe do wyboru, w ciągu których mogą zjeść obiad. Zmienianie czasu pozostałych przerw to również, według mnie, nietrafiona myśl, która znaczenie wydłuży czas przebywania w szkole. U nas uczniowie zawsze kończą o godz. 15.00, ale są miejsca, gdzie zajęcia już w tym momencie trwają do godz. 18.00 - mówi Marek Błaszczak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 28 w Lublinie.
Niechętnie do nowelizacji ustawy podchodzą także rodzice. O ile dzieci mogłyby się ucieszyć z wydłużonego czasu zabawy na przerwach, to ich opiekunowie zwracają uwagę na złe rozplanowanie przerw.
- Trzeba by się zastanowić, czy jedna aż tak długa przerwa ma sens. Lepiej by było, gdyby powstały dwie dłuższe przerwy, w porze obiadowej i w godzinach drugiego śniadania, tak żeby ta zmiana miała realny wpływ na żywienie uczniów. Trzeba też pamiętać, że późniejsze kończenie lekcji to problem nie tylko dzieci, ale również rodziców w organizacji ich wspólnego czasu - opowiada pani Elżbieta, której dziecko uczy się w 2 klasie SP nr 3 w Lublinie.
MEN do tej pory nie podało, ile będzie kosztować wdrożenie programu w życie. Jak pisze „Rzeczpospolita”, koszt przystosowania samej infrastruktury to wydatek 1 mld złotych, a będą kolejne.