Dotychczas wiadomo było tylko, że w elektrowni, należącej do spółki Enea Wytwarzanie, zginął jeden z jej pracowników. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że 12 czerwca pracownik tej firmy spadł z dużej wysokości w trakcie wykonywania swoich obowiązków służbowych i poniósł śmierć.
Spadł z 33 metrów
W odpowiedzi na pytania redakcji o okoliczności tragicznego wypadku uzyskaliśmy wyjaśnienia od prokurator Beaty Galas, rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Wypadek wydarzył się 12 czerwca, około godziny 11.15 na wieży przesypowej bloku nawęglania. W tym dniu 29-letni pracownik spółki Enea Wytwarzanie, mieszkaniec powiatu kozienickiego, zatrudniony na stanowisku "obchodowego urządzeń nawęglania", wykonywał pracę wynikającą z zakresu jego obowiązków. Był zatrudniony na jednoosobowym stanowisku pracy i zajmował się utrzymaniem drożności przesypu węgla.
Pracownik ten, z nieustalonych dotychczas przyczyn, wypadł z wieży przesypowej z wysokości 33 metrów. Wypadł z luku transportowego zabezpieczonego oknem i barierką metalową, które, jak się okazało w czasie oględzin wykonanych bezpośrednio po wypadku, były otwarte.
Moment wypadku widział pracownik znajdujący się na dole, który usłyszał krzyk i zauważył leżącego mężczyznę na betonowym podłożu. Powiadomił służby medyczne funkcjonujące na terenie elektrowni, które podjęły akcję reanimacyjną. Niestety bezskuteczną. Stwierdzono śmierć pokrzywdzonego na miejscu zdarzenia.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie
Jak informuje pani prokurator, w dotychczasowym śledztwie przesłuchany został bezpośredni świadek wypadku. Zabezpieczono także materiał dowodowy na miejscu zdarzenia.
Obecnie są kontynuowane przesłuchania innych osób posiadających wiedzę na temat wypadku. Postępowanie przygotowawcze toczy się "w sprawie" co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. W dalszym toku śledztwa najprawdopodobniej zostanie powołany biegły z zakresu BHP.
