Nie ma dowodów, że makabryczne odkrycie z Essex na Wyspach Brytyjskich ma związek z gangiem rozbitym w Polsce. Ale identyczny jest sposób działania.
- Cudzoziemcy przewożeni byli z Rumunii w specjalnie wykonanych skrytkach w w przestrzeniach ładunkowych pojazdów ciężarowych - mówi mjr Joanna Konieczniak rzeczniczka Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej. - Skrytki były umieszczone za towarem i nie dawały schowanym w nich ludziom możliwości samodzielnego wydostania się. Podróż w takich skrajnych warunkach trwała kilkadziesiąt godzin. Do przemytu wykorzystywano nie tylko ciężarówki. Czasem Wietnamczyków przerzucano kamperami.
Dolnośląscy policjanci i funkcjonariusze Straży Granicznej w ostatnich dniach zatrzymali w związku z tą sprawą dziesięć osób m in na terenie Dolnego Śląska. Na podstawie informacji od naszych służb kolejne 13 osób zatrzymały policje Niemiec i Wielkiej Brytanii. Udaremniono też przemyt 21 osób. Przemytniczy szlak zaczynał się w Rumunii. Podróż w skrytce w ciężarówce kosztowała od 6,5 do 20 tysięcy dolarów.
Wiele wskazuje na to, że grupa działała w całej Europie. Przemyt prowadzono etapami. W Polsce nielegalni imigranci oczekiwali na finalny transport do Europy Zachodniej. Trafiali do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji. W czasie akcji policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej ujawniono kryjówki, w których cudzoziemcy czekali na przerzut.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi wrocławski wydział Prokuratury Krajowej. Zatrzymani usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która organizowała przemyt ludzi. Jedna z zatrzymanych osób t - zdaniem śledczych - szef szajki.
