Ognisko ptasiej grypy wykryto w sobotę, 6 marca, u gęsi na fermie w Ozorowicach. Padło około 30 gęsi. To jedyne ognisko choroby, ale - zgodnie z przepisami - na terenie kilkudziesięciu wsi w okolicach Wrocławia obowiązuje tzw. obszar zagrożony i zapowietrzony. Wiąże się on z dodatkowymi obowiązkami i obostrzeniami dla hodowców.
- Propozycje terenów zagrożonego i zapowietrzonego przekazaliśmy do wojewódzkiego lekarza weterynarii we Wrocławiu. Ostateczną decyzję musi podjąć wojewoda - mówi Artur Pamuła, powiatowy lekarz weterynarii z Trzebnicy.
Te tereny to całe gminy Wisznia Mała, Oborniki Śląskie i Trzebnica, a także wsie Siedlec, Pasikurowice i Godzieszów w gminie Długołęka oraz Świerzów w gminie Prusice.
Na terenie objętym zagrożeniem pojawiły się już znaki informujące o pojawieniu się ptasiej grypy.
Co teraz? Już dzisiaj rozpocznie się wstępna dezynfekcja zagrożonego obszaru. Wszystkie nakazy i obostrzenia obowiązywać będą przez 21 dni od wykrycia wirusa na terenie do 3 km od ogniska, a przez 31 dni na terenie do 10 km od ogniska.
Na szczęście, nie ma żadnego zagrożenia dla ludzi. - Nie ma żadnych badań naukowych, które potwierdzałyby, że ten wirus przekroczył barierę gatunkową, co oznacza, że nie jest groźny dla ludzi. Powoduje jednak duże straty u hodowców - dodaje Pamuła.
Hodowcy muszą teraz trzymać drób w zamknięciu. W rzeczywistości jest to zalecane przez cały czas. Artur Pamuła wyjaśnia, że w celu zapobiegania takim sytuacjom najlepiej byłoby przechowywać drób w kurniku, a jeżeli ktoś chce mieć jajka z wolnego wybiegu, to wówczas powinien zakupić specjalną wolierę.
Wypłata odszkodowania z tytułu choroby zakaźnej nie rekompensuje w całości strat, jakie ponosi hodowca.
