O tym, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego nastąpi rekonstrukcja rządu, wiadomo było już od dawna. Prawo i Sprawiedliwość wystawiło bowiem na listach wielu ministrów i wiceministrów, a wyraźne zwycięstwo wyborcze sprawiło, że zmiany w składzie Rady Ministrów muszą być liczne. Jak informował Jakub Oworuszko z Agencji Informacyjnej Polska Press, pewnym od początku było, że misję liderowania rządowi do końca kadencji będzie pełnił Mateusz Morawiecki.
Z rządu odejdzie w sumie dziewięć osób. Mandat otrzymali: wicepremier Beata Szydło, minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński, minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, minister edukacji narodowej Anna Zalewska, minister Beata Kempa (odpowiedzialna za pomoc humanitarną), a także wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, wiceminister inwestycji i rozwoju Andżelika Możdżanowska, wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski oraz rzecznik rządu Joanna Kopcińska, rzecznik PiS i wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek.
- Decyzje [dzisiaj - red.] będą, choć niekoniecznie znane publicznie - powiedział w środę przed spotkaniem na szczycie przy Nowogrodzkiej wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Dodał, że nazwiska nowych ministrów zostaną podane do wiadomości "lada dzień".
- Nie wiem kiedy nastąpi rekonstrukcja rządu - powiedział z kolei Adam Lipiński. Natomiast szef Kancelarii Premiera Rady Ministrów Michał Dworczyk dodał, że na zwolnione przez świeżo upieczonych europarlamentarzystów miejsca, PiS na pewno powoła również kobiety.
- My nie stosujemy takiej automatycznej zasady parytetów. Uważamy że w tego rodzaju sytuacjach przeideologizowanie tego rodzaju jest niedobre. Natomiast trzeba jasno sobie powiedzieć, jeśli chodzi o PiS, to panie były zawsze reprezentowane na ważnych stanowiskach, czy to w różnych ciałach politycznych w ramach naszej formacji, czy w rządzie i jestem przekonany że również kobiety będą wśród nowych ministrów i osób powołanych do rządu. Ale nie stosujemy tu jakiegoś parytetu na zasadzie, że musi być wśród nowo powołanych 40, 50 albo 60 proc. pań lub panów - powiedział Dworczyk w radiowej Trójce.
