Nie bierze jednak pod uwagę opinii specjalistów, którzy dowodzą, że środek ten jest szkodliwy.
Jedyny producent zaszywanego pod skórą specyfiku dla alkoholików - warszawska Polfa - wycofała go latem. Pojedyncze egzemplarze esperalu oferują ostatnie apteki w kraju. Przed biurem Grabickiej w Sieradzu ustawiają się kolejki zawiedzionych alkoholików.
- Przychodzą pacjenci, ich rodziny, a nawet lekarze - opowiada posłanka Grabicka. - Alkoholicy narzekają, że nie mogą dostać esperalu. Kobiety opowiadają, że mężowie wracają do nałogu. Już nie wiem, jak ich pocieszać...
Podobnych historii pełne są fora internetowe: "Mój chłopak zdecydował się na wszywkę (...), działała tylko dwa miesiące, ale i tak były to najpiękniejsze miesiące mojego życia. Dziś prawdopodobnie sięgnął po alkohol, nie wytrzymał... Alkohol znowu wygrał" albo "Esperal pomógł wielu osobom, ale niestety jest o niego coraz trudniej. Wiem, bo mój Andrzej zaszył się trzy miesiące temu i trzeba było nieźle się naganiać, żeby go nabyć".
Posłanka Grabicka interweniowała w Ministerstwie Zdrowia. Sęk jednak w tym, że resort, opierając się na opiniach ekspertów od uzależnień, stoi twardo na stanowisku, że esperal jest nieskuteczny w leczeniu uzależnienia, a nawet w wymuszaniu czasowej abstynencji. "Obecnie przeważa pogląd, że esperal jest wręcz szkodliwy, bo demotywuje pacjenta do podjęcia psychoterapii i może powodować wiele objawów niepożądanych, jak zaburzenia świadomości (...), potencji i zmiany skórne" - czytamy w korespondencji podpisanej przez Marka Twardowskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia.
Postawy ministerstwa nie rozumie posłanka Grabicka: - Przecież nieprzyjemna reakcja organizmu na alkohol po zaszyciu dla wielu była jedyną nadzieją na odstawienie kieliszka - komentuje Grabicka. Zamiast esperalu wszywanego ministerstwo proponuje tabletki doustne. Tyle że wszywkę się ma, a tabletki można wziąć lub nie.
Według doktora Bohdana Woronowicza, kierownika Ośrodka Terapii Uzależnień w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii, esperal alkoholikom tylko psuł zdrowie. - Całe szczęście, że już go nie ma, bo ci, co się zaszywali, może zaczną się leczyć - mówi Woronowicz. - To nie był lek, tylko bat na alkoholika, bo się taki zaszył i rodzina na kilka tygodni miała spokój. Potem znów zaczynał pić, bo nie wiedział, na czym polega jego problem. Człowiek uzależniony potrzebuje profesjonalnej terapii - dodaje.
W Polsce esperalu nie zaszywali specjaliści od uzależnień, tylko chirurdzy albo ginekolodzy, którzy chcieli dorobić do pensji. - Może to oni teraz pukają do pani poseł, bo urwały im się dodatkowe pieniądze - zastanawia się Woronowicz.
Jego zdaniem wszywki robiły złą robotę profesjonalnym poradniom uzależnień. - Osobną kwestią jest już to, że zaszytemu alkoholikowi mówili, co chcieli, np. że esperal będzie działał dwa tygodnie, dwa miesiące, pół roku albo rok - przypomina Woronowicz.
Esperal zaburza metabolizm alkoholu w organizmie. Zaszyty pacjent po wypiciu alkoholu ma objawy zatrucia, a doświadczeni alkoholicy, którzy próbowali pić po zaszyciu, mówili o "spotęgowanym kacu", są także relacje o spowolnieniu akcji serca. Esperal zaszywano pacjentom na łopatce lub pośladku, tak by w przypływie pragnienia nie mogli się go pozbyć.
W praktyce zaszyty pacjent mógł to zrobić widelcem, nożem lub kawałkiem druta. Polska była ostatnim krajem w Europie, który wycofał esperal. "Zaszycie" kosztowało 150-250 zł.