Partia Roberta Biedronia zdobyła w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego trzy mandaty. Sam lider Wiosny podkreślał przed wyborami, że nie zależy mu na funkcji europosła, a o stanowisko w europarlamencie ubiega się gdyż jest rozpoznawalny. Zadeklarował przy tym, że po objęciu mandatu nie przyjmie go.
Twierdził ponadto, że będzie walczył o jak najlepszy wynik Wiosny w wyborach do polskiego Sejmu i Senatu, a sam będzie ubiegał się o stanowisko posła.
Na razie nic nie wiadomo, żeby Robert Biedroń wybrał swojego następcę do PE, co więcej nie wiadomo czy w ogóle zrezygnuje z mandatu. - Dzisiaj Robert jest europarlamentarzystą. Da się to połączyć z ciężką pracą w Polsce. Można poświęcić te kilka tygodni, żeby poprowadzić partię do jak najlepszego wyniku. Jestem zwolennikiem, żeby Robert Biedroń był w europarlamencie przez pięć lat – mówił w czwartek na antenie TOK FM Krzysztof Śmiszek, partner Biedronia i członek Wiosny.
Dodał, że decyzja, czy szef ugrupowania wystartuje do Sejmu, będzie podjęta w ciągu najbliższych tygodni.
Słowa członka Wiosny wywołały falę komentarzy.
„Krzysztof Śmiszek uważa, że jego życiowy partner Robert Biedroń powinien być w PE pełnych 5 lat, może bez problemu kierować swoją partią z Brukseli i poprowadzić ją w kampanii wyborczej do Sejmu. Stary Marks wiecznie żywy: byt określa świadomość” - napisała w mediach społecznościowych prof. Joanna Senyszyn.
„Jeszcze tydzień nie upłynął od momentu gdy prorokowałem że RB nie odda mandatu. To wygląda jak początek zwijania projektu o nazwie Wiosna. Tylko żal tych ludzi, którzy się poangażowali, bolesna to dla nich lekcja polityki...” - stwierdził na Twitterze dziennikarz Konrad Piasecki.
