Modlono się przed tablicą poświęconą tragicznych wydarzeniom, przy ul. Kopernika.
Patronat nad uroczystością objął Zakład Historii i Kultury Żydów, Instytutu Historycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego.
W tym miejscu, w czasie II wojny światowej, w latach 1942-43, ale głównie we wrześniu 1943 r. podczas likwidacji przemyskiego getta, Niemcy zamordowali co najmniej 1580 Żydów. Rozstrzeliwali ich przed ścianą więzienia, które funkcjonuje tutaj do dzisiaj.
- Widziałem tylko część dramatu, bo uciekłem. Tu było pełno Żydów i Niemców. Z tyłu była jama. Jak to wyglądało? Niemiec strzelał w głowę i, mówiąc po męsku, kopa i do widzenia. Kto się ruszał, to podchodził drugi Niemiec i strzelał. Straszne - wspomina Mieczysław Janiuś, świadek likwidacji przemyskiego getta.
O pomniku mówiono w Izraelu i USA
Niewielki pomnik upamiętniający te wydarzenia powstał w 1956 r. W ostatnich kilkunastu latach, z powodu braku zainteresowania władz miejskich, popadł w ruinę. O jego tragicznym stanie pisaliśmy w styczniu, relacjonując przemyskie obchody Światowego Dnia Pamięci Ofiar Holokaustu.
- Przeczytałem ten tekst w Nowinach i postanowiłem działać. To miejsce nie mogło już tak dłużej wyglądać - mówi Janusz Galiczyński, niezamożny przemyślanin, robotnik.
Postarał się o zgodę Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na przeprowadzenie remontu. Za własne pieniądze sfinansował materiały budowlane. Prace, społecznie wykonali osadzeni z pobliskiego Zakładu Karnego.
Dzięki naszemu portalowi Nowiny24, sprawa nabrała ogólnoświatowego rozgłosu. O inicjatywie Galiczyńskiego dyskutowano w Nowym Jorku (USA). Pomoc finansową przekazał przedsiębiorca z Tel Avivu z Izraela, a także jeszcze jedna osoba z tego miasta.
- Chciałem dołożyć swoją cegiełkę do tego dzieła - powiedział Nowinom izraelski przedsiębiorca. Podczas piątkowych uroczystości Galiczyński ujawnił nazwisko przemyskiego radnego miejskiego, który wspomógł inicjatywę pewną kwotą. To Janusz Zapotocki.
Komentarz autora:
Nie powinien tego robić
Janusz Galiczyński, niezamożny robotnik z Przemyśla, postanowił za własne pieniądze wyremontować miejsce pamięci poświęcone 1580 Żydom zamordowanym przez Niemców. I dopiął swego. Udało się doprowadzić sprawę do końca. Jednak nie powinien tego robić. Dlaczego? Bo to miejsce pamięci to nie jest prywatna sprawa Galiczyńskiego, nie jest pomnik jego rodziny, którym on miałby obowiązek się opiekować. Tutaj zostało zamordowanych setki przemyślan i to władze miejskie, które przez lata zaniedbań doprowadziły ten pomnik do ruiny, powinny teraz przeprowadzić jego renowację. Dzisiaj to głównie panu Januszowi należą się słowa uznania i podziękowania. Także osadzonym z Zakładu Karnego, którzy wykonali niezbędne roboty. A władze miejskie? W Przemyślu są inne zaniedbane miejsca poświęcone polskim patriotom. Jest okazja, aby się zrehabilitować.
Norbert Ziętal