Informację, że do ataku terrorystów może dojść właśnie w Crocus City Mall, Rosjanie dostali od Amerykanów 6 marca. Ponad dwa tygodnie przed zamachem. Dzień przed tym, jak amerykańska ambasada w Moskwie wydała ostrzeżenie dla swoich obywateli o zagrożeniu atakiem terrorystycznym.
Jak zauważyli rozmówcy „Washington Post”, Stany Zjednoczone regularnie ostrzegają wszystkie kraje, w tym także Iran i Rosję, przed potencjalnymi atakami terrorystycznymi, ale ujawnienie konkretnego celu jest przypadkiem nietypowym, ponieważ zagraża źródłom informacji.
Miejsce trafione, czas nie
Rozmówcy „New York Timesa” powiedzieli również, że ostrzeżenie USA przed atakiem było bardzo konkretne, a jego potencjalnym celem był Crocus City Mall. Ostrzeżenie wskazywało właściwą lokalizację, ale czas zamachu nie był precyzyjny i można było sobie wyobrazić, że atak może nastąpić w ciągu kilku dni. Nastąpił dopiero po dniach szesnastu.
Czy to był powód, dla którego rosyjskie władze zlekceważyły ostrzeżenia? Wydawało się bowiem, także biorąc pod uwagę ostrzeżenia wydane dla swych obywateli przez władze różnych państw, że krytyczne mają być dni 8-10 marca (piątek plus weekend). Wtedy jednak do żadnych zamachów nie doszło. Być może dlatego Władimir Putin szydził z ostrzeżeń Zachodu na kolegium FSB, trzy dni po reelekcji. Trzy dni później doszło do zamachu w Krasnogorsku.
źr. New York Times, Washington Post
