Telefon, o którym mówił Rutkowski miał holenderską kartę SIM. Dlaczego? - W tej sprawie uruchomiliśmy już nasze zagraniczne kontakty i będziemy badać ten wątek - zapewnił.
Agenci Rutkowskiego pracują w rejonie Prusic od tygodnia. Przeanalizowali nagrania z monitoringu dyskoteki Riviera. Mateusza widać na nich ostatni raz przed godziną pierwszą. - Nie skręca na ścieżkę prowadzącą na parking, idzie dalej. Mija dziewczynę i chłopaka, dotarliśmy do nich. Potwierdzają to, że nie udał się w stronę parkingu - wyjaśniał agent z biura Rutkowskiego.
Także osoby stojące na parkingu i pijące alkohol twierdzą, że nie widziały Mateusza Leszczyńskiego. Na zdjęciu z godz. 1.14 detektywi pokazują dwie postaci, które skręciły w kierunku łąk. - Postać po lewej stronie to może być zaginiony Mateusz Leszczyński. Kim jest osoba po prawej, nie wiemy - mówił agent.
CZYTAJ TEŻ: Czy zaginiony Mateusz Leszczyński nie żyje? Tak twierdzi Krzysztof Rutkowski
Ludzie Rutkowskiego mieli też wykluczyć wersję o wywiezieniu Mateusza w bagażniku auta. Choć, jak się okazało, to... dość popularny sposób podróżowania w tych okolicach.
- Z Mateuszem na imprezę przyjechało jeszcze siedem osób jednym samochodem. Przyznały, że częstym zjawiskiem jest wożenie ludzi w bagażniku. Dotarliśmy do osób, które były widziane tej nocy przez świadków w bagażnikach samochodów. Żadna z nich nie była Mateuszem Leszczyńskim. Tak samo w przypadku osoby pobitej przed dyskoteką, co widać na nagraniach z monitoringu. Ona też została wpakowana do bagażnika auta. Nie był to Mateusz - wyjaśniał agent.
Rutkowski przypomniał, że niemiecki pies policyjny gubił trop Mateusza w zagajniku niedaleko betoniarni. - Dwukrotnie prowadził w to miejsce i gubił ślad - mówił detektyw.
CZYTAJ WIĘCEJ O ZAGINIĘCIU MATEUSZA LESZCZYŃSKIEGO
Biuro Krzysztofa Rutkowskiego wyznaczyło 50 tys. zł nagrody za informację o miejscu, w którym są zwłoki nastolatka. - Jeśli doszło do ich ukrycia, wywiezienia, zatopienia, na pewno nie robiła tego jedna osoba - stwierdził Rutkowski. Skąd pewność, że Mateusz nie żyje? Zdaniem Rutkowskiego przemawia za tym jego dotychczasowy styl życia, to jak bardzo był związany z rodziną. - Musiałoby dojść do porwania, które przecież wykluczyliśmy - powiedział detektyw.
Trzebnicka policja nie komentuje informacji przekazanych przez Krzysztofa Rutkowskiego. - Cały czas szukamy osoby zaginionej a nie ciała - ucina asp. sztab. Iwona Mazur, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy.