Trzeba zdać sobie sprawę, że formułowanie przypuszczenia, że komputer mógłby wspomagać prawników w 1976 roku było zuchwalstwem. Komputery były wtedy jeszcze wysoce niedoskonałe, języki programowania całkowicie nie nadawały się do operowania tekstami, a nie liczbami, a o możliwości uwzględnienia w systemie informatycznym obrazu (na przykład zdjęcia z wizji lokalnej lub odcisku palca) nie było nawet mowy. A jednak hipoteza została sformułowana i sprawiła, że zacząłem być zapraszany przez profesora Studnickiego na pojedyncze monograficzne wykłady dla studentów prawa UJ, co sprawiało mi naprawdę dużo satysfakcji. Wykłady zwykle zresztą przedłużały się w taki sposób, że po opuszczeniu sali wykładowej profesor wraz ze mną i grupą studentów przenosił się na kolację do SPATIFu.
Zdałem sobie wtedy sprawę, że prawo opiera się głównie na tekstach: kodeksach, protokołach, ekspertyzach, precedensach - więc wraz z moimi magistrantami zacząłem badać, jakie możliwości operowania tekstami można uzyskać za pomocą komputerów. Była to wtedy kompletna fantazja!
Potem porzuciłem jednak badania nad zastosowaniem komputerów do przetwarzania języka naturalnego i zająłem się metodami komputerowego modelowania mózgu i procesu myślenia. Dlatego docierające do mnie wiadomości o różnych komputerowych systemach przeznaczonych do gromadzenia i wyszukiwania tekstów prawnych (w szczególności ustaw i rozporządzeń) przyjmowałem wyłącznie jako ciekawostki. No bo powiedzmy szczerze: czym się różni (od strony informatycznej!) baza danych gromadząca artykuły gazetowe od bazy danych gromadzącej orzeczenia Sądu Najwyższego? Albo czym się różni komputerowe wyszukiwanie podstawy prawnej dla wyroku za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem od wyszukiwania przepisu na babkę drożdżową z rodzynkami?
Ostatnio jednak dotarły do mnie wyniki badań amerykańskich pokazujących, że wyroki wydawane przez ludzi są obarczone dużą dozą subiektywizmu. Badania te zapoczątkował w 1970 roku sędzia federalny Marvin Frankel, który zwrócił uwagę, że wyroki wydawane w bardzo podobnych sprawach przez różnych sędziów mogą się bardzo różnić. Jako typowy przykład przywołuje się wyroki wydane na dwóch mężczyzn, którym udowodniono, że fałszowali czeki. Obaj byli niekarani. Pierwszy puścił w obieg czeki na kwotę 60 dolarów, drugi - na kwotę 35 dolarów.
Wyroki?
Pierwszego skazano na 15 lat więzienia, drugiego na 30 dni. To prawdziwa historia!
Sprawy relacji wysokości wyroków ferowanych przez sędziów do obiektywnego ciężaru przestępstw badał między innymi Daniel Kahneman, który na podstawie obszernych dowodów napisał książkę zatytułowaną „Pułapki myślenia”. Wykazał on, że surowość wyroku bardzo często zależała od aktualnego humoru sędziego, a ten na przykład wynikał na przykład z tego, że pora rozprawy była późna i sędzia nie jadł jeszcze obiadu. Wykazano także zależność surowości wyroków od wyników lokalnej drużyny bejsbolowej i innych równie odległych od meritum czynników.
Może więc ten pomysł z komputerem nie jest taki całkiem głupi?
