Powrót dzieci do szkoły wiąże się ze sporymi kosztami, które należy pokryć na początku roku szkolnego, ale także każdego kolejnego miesiąca. Mowa o wyprawce szkolnej, na którą składa się zakup książek, materiałów pomocniczych, zeszytów, obuwia szkolnego, czasami nowego plecaka, nowych jesiennych ubrań i innych potrzebnych rzeczy.
Z tegorocznych badań Deloitte wynika, że w przypadku rodzin z jednym dzieckiem na wyprawkę przeznaczymy średnio 1388 zł, z dwojgiem 1898 zł, a z trojgiem aż 2742 zł. Nie ma co ukrywać, są to bardzo wysokie kwoty, nawet jak na rodzinę, w której pracują i dobrze zarabiają oboje rodzice.
Głównym źródłem jest oczywiście budżet domowy, w którym w sierpniu i we wrześniu musi się znaleźć brakujące 80 proc. W sytuacji gdy w wakacje mamy jeszcze letnie wydatki, zwykle jest to dość trudne dla większości rodzin. Mimo to uważajmy i uodpornijmy się na reklamy z szybkimi pożyczkami, które mogą doraźnie rozwiązać problem. Pamiętajmy jednak, że pożyczki na konsumpcję kosztują najwięcej i drastycznie obniżają naszą zdolność kredytową, kiedy jest potrzebna.
- Budżet domowy powinien pomieścić koszty związane z powrotem dzieci do szkoły. Potrzebne jest jednak odpowiednie bieżące zarządzanie, trzymanie się pewnej dyscypliny i ̶ jak w tym przypadku ̶ przewidywanie większych wydatków. Jeśli z odpowiednim wyprzedzeniem będziemy odkładać nawet niewielkie kwoty, to wyprawka szkolna nie powinna być dla nas dużym zaskoczeniem – mówi Agnieszka Książek, Vienna Life TU na Życie S.A.
Oczywiście, jeśli zostawimy problem na ostatni dzwonek, może być trudno, ale nie ma wyjścia, trzeba sobie z tym poradzić. Wtedy uruchamiamy innowacyjne myślenie: można odkupić używane podręczniki, odłożyć lub rozłożyć w czasie większe zakupy ubraniowe i poczekać na jesienne wyprzedaże lub skorzystać z drugiego obiegu rzeczy używanych.
Powrót do szkoły to także większe comiesięczne wydatki
Wyżywienie, transport, zajęcia dodatkowe, a niejednokrotnie dodatkowe czesne zwiększają nasze comiesięczne wydatki. Im więcej dzieci w rodzinie, tym oczywiście budżet na edukację rośnie i zabiera nam środki na inne codzienne potrzeby lub zachcianki.
– Jak zawsze w takiej sytuacji proponuję podział budżetu domowego na mniejsze części i następnie trzymanie się ustalonych miesięcznych kwot na poszczególne cele – radzi Dominika Nawrocka, ekspertka ds. finansów osobistych, autorka bloga „Kobieta i Pieniądze”.
