Czteroletnia batalia na salach sądowych zaczęła się od wpisu elbląskiego działacza Partii Razem na Facebooku oraz jednym z lokalnych portali. Protestujący przeciwko współorganizacji Marszu Żołnierzy Wyklętych przez ONR Robert Koliński, zwracał się do władz miasta oraz mieszkańców słowami o "haniebnym wydarzeniu" przygotowanym przez „organizacje w sposób jawny odwołujące się do swych przedwojennych, faszystowskich, antysemickich, rasistowskich i ksenofobicznych korzeni”.
Sąd: nazywajmy rzeczy po imieniu
Komentarze nie pozostały bez reakcji lokalnych sympatyków Obozu Narodowo-Radykalnego oraz współorganizatorów akcji. Jacek Gierwatowski złożył do sądu prywatny akt oskarżenia, w którym domagał się przeprosin i wpłaty 2 tys. zł na cele społeczne. Sąd pierwszej instancji umorzył postępowanie, z kolei apelacja skutkowała koniecznością przeprowadzenia postępowania przed Sądem Rejonowym w Elblągu.
Obóz Narodowo-Radykalny stosuje te same symbole i nazwy, co jawnie faszystowska organizacja z II RP. W swojej deklaracji ideowej pisze, że jest przeciwko demokracji i za ustrojem hierarchicznym. To jest właśnie totalitaryzm. Nazywajmy rzeczy po imieniu - mówił sędzia elbląskiego sądu.
Po oczyszczeniu Kolińskiego z zarzucanych czynów, działacze ONR złożyli skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Sprawa zakończyła się w 17 lutego br. odrzuceniem ich wniosku.
- Sąd nie tyle potwierdził faszystowski charakter ONR, ile wydał wyrok na korzyść wolności słowa w Polsce - komentuje Robert Koliński. - Uznał, że na podstawie tego w jaki sposób członkowie stowarzyszenia o sobie mówią, jak się ubierają i jakiej używają symboliki, można określać ich w ten sposób bez konsekwencji. Bardzo się cieszę z tego rozstrzygnięcia. Mam nadzieję, że ono otworzy oczy decydentom rządzącym naszym krajem.
Nacjonaliści przemaszerowali ulicami Gdańska. Były asysta po...
Wystąpią o delegalizację?
Zdaniem członka PR, takie rozstrzygnięcie może być w przyszłości podstawą do uruchomienia postępowania delegalizującego Obóz Narodowo-Radykalny, działającego od 2012 r. w formie stowarzyszenia. Próby w tym zakresie już podejmowano. Rozwiązania ONR-u chciały m.in. SLD w 2012 oraz PO w 2016 r. W pierwszym przypadku Trybunał Konstytucyjny uznał wniosek za niezasadny.
- Uważam, że taki wniosek powinien zostać złożony. Mam nadzieję, że mój wyrok będzie przyczynkiem do zainicjowania tego procesu. Jako Polacy mamy doświadczenia z faszyzmem, na który nie powinno być miejsca w życiu publicznym - dodaje Koliński.
- Wyrok ten wywołuje skutki pomiędzy zainteresowanymi podmiotami, dodatkowo, jeśli ktokolwiek inny będzie chciał oskarżyć o to samo działacza Partii Razem, to już nie będzie mieć takiej możliwości – mówi mec. Roman Nowosielski, gdański adwokat. - Nie jest to jednak sprawa o delegalizację, które odbywają się w trybie administracyjnym. Niemniej, decyzje sądów powszechnych mogą mieć znaczenie przy ocenie celów oraz metod działania danej partii czy organizacji, i być elementem przyszłego postępowania. Gdyby nie było żadnej bliskości pomiędzy organizacjami faszystowskimi a ONR-em, sądy musiałby uznać takie powództwo.
Przedstawiciele ONR nie komentują decyzji SN do czasu sporządzenia uzasadnienia.
