Samobójstwo Jacka Jaworka to szyderstwo z organów ścigania. Rozmowa z detektywem Arkadiuszem Andałą

Katarzyna Stacherczak
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Mimo że do sieci trafia coraz więcej dowodów na to, że zwłoki znalezione w Dąbrowie Zielonej to Jacek Jaworek, śledczy uparcie milczą. W mediach społecznościowych krąży nawet zdjęcie, na którym miał zostać uwieczniony martwy potrójny zabójca rodziny z Borowców. - Śledczy na pewno już wiedzą, czy zwłoki znalezione w Dąbrowie Zielonej to Jacek Jaworek i powinni przeciąć tę sytuację - komentuje Arkadiusz Andała, były policjant, właściciel biura detektywistycznego. Jego zdaniem, jeśli oficjalnie potwierdzi się, że Jacek Jaworek popełnił samobójstwo, możemy uznać, że będzie to pewnego rodzaju szyderstwo z organów ścigania.

Śledczy już wiedzą, czy to Jacek Jaworek?

Od piątkowego poranka (19 lipca) niemal cała Polska żyje wydarzeniem w maleńkiej Dąbrowie Zielonej w powiecie częstochowskim. W pobliżu szkolnego boiska leżało ciało z raną postrzałową głowy. Obok znajdowała się broń palna. Natychmiast pojawiła się plotka mówiąca o tym, że może to być poszukiwany za potrójne morderstwo Jacek Jaworek.

Mimo że do sieci trafia coraz więcej dowodów na to, że zwłoki znalezione w Dąbrowie Zielonej to sprawca potrójnego zabójstwa z Borowców, śledczy uparcie milczą. Ba! Doszło nawet do tego, że do sieci trafiło zdjęcie mające przedstawiać martwego Jaworka.

- Zmiany pośmiertne świeżych zwłok bywają różne. Służby jednak nie zaprzeczyły, że na zdjęciu, które krąży w sieci jest Jacek Jaworek. Możemy więc domniemywać, że popełnił samobójstwo. Pewności nie będzie jednak aż do momentu oficjalnego komunikatury od prokuratury - mówi Arkadiusz Andała, były policjant, właściciel biura detektywistycznego.

Jego zdaniem z całą pewnością służby już od jakiegoś czasu wiedzą, czy zwłoki, które zostały znalezione w Dąbrowie Zielonej to Jacek Jaworek.

- Badania genetyczne z pewnością zostały bardzo szybko przeprowadzone. Sprawa jest zbyt publicznie paląca i jest jedną z flagowych spraw kryminalnych w Polsce. Prokuraturę, jak i policję nie stać na kolejne błędy. Mając wieloletnie doświadczenie w tym zawodzie, byłbym zaskoczony, gdyby okazało się, że to nie jest Jacek Jaworek - przyznaje ekspert.

To Jacek Jaworek rozdawał karty?

Jeśli doniesienia medialne i przecieki potwierdzą się, możemy dojść do wniosku, że to Jacek Jaworek od początku do końca wyznaczał reguły tej makabrycznej "rozgrywki".

- Sposób, w jaki on przeprowadził to samobójstwo, jest pewnego rodzaju demonstracją, również pod opinię publiczną, i szyderstwem z organów ścigania. Z drugiej strony musimy jednak wziąć pod uwagę, że nawet najlepsze służby świata - przy obecnym stanie wiedzy, technik operacyjnych, śledczych, poziomie rozwoju techniki - nie są idealne. Weźmy pod uwagę na przykład Osamę Bin Ladena, którego poszukiwały wszystkie służby świata, a ukrywał się przez całe lata - o zgrozo - pod jednostką wojskową - tłumaczy Arkadiusz Andała.

Były policjant przyznaje, że można uznać, że Jaworek ewidentnie zagrał na nosie śledczym. Zwykły człowiek, który nawet nie był ponadprzeciętnie inteligentny, obnażył ich błędy i wpadki.

- Oczywiście, taką narrację można przyjąć: "szukaliście mnie tyle czasu, nie zatrzymaliście mnie, a ja wracam niemal na miejsce zbrodni i sam na własnych warunkach rozstaję się z tym światem". Ma to oczywiście swoje uzasadnienie. To przecież nie jest tak, że Jacek Jaworek jest wybitnym, genialnym przestępcą. Policjanci popełnili błędy od samego początku. Czy to się nam podoba, czy nie - tak to wyglądało. I trzeba to przyjąć z pokorą. Choć z drugiej strony trzeba też zauważyć, że jemu ewidentnie sprzyjało szczęście - zauważa.

Śledczy powinni uciąć wszelkie spekulacje

Zdaniem detektywa prokuratura powinna przeciąć wszelkie spekulacje dotyczące zwłok znalezionych w Dąbrowie Zielonej. Zwłaszcza, że do sieci trafia coraz więcej dowodów. Śledczy z jednej strony nie potwierdzają informacji, które pojawiają się w przestrzeni medialnej, ale z drugiej zupełnie im nie zaprzeczają.

- Gdyby to nie był Jacek Jaworek, to śledczy by o tym poinformowali. Wszystko wskazuje więc na to, że sprawca potrójnego morderstwa z Borowców popełnił samobójstwo. Oczywiście w takich sytuacjach śledczy potrzebują stuprocentowej pewności i być może dlatego zwlekają z oficjalnym komunikatem - zastanawia się.

Arkadiusz Andała podkreśla, że Jacek Jaworek nie mógł ukrywać się bez pomocy osób trzecich.

- Możemy przyjąć, że przez tak długi czas on się mógł przemieszczać. Do skutecznego ukrywania się zawsze są potrzebne dwie rzeczy - po pierwsze pieniądze, a po drugie pomoc osób trzecich. Śledczy z pewnością badają, o kogo może chodzić, bo te osoby stoją pod groźbą odpowiedzialności karnej za pomocnictwo przestępcy ściganym listem międzynarodowym. Być może ta zwłoka z przekazywaniem oficjalnych informacji jest obliczona na wywołanie operacyjnego efektu procesowego - wyjaśnia.

Ktoś musiał mu pomagać. To dopiero początek tej historii

Jeśli informacje mówiące o tym, że Jacek Jaworek popełnił samobójstwo potwierdzą się, będziemy mieć dopiero początek tej makabrycznej historii.

- Nie chodzi tutaj wyłącznie o to, czy to był Jaworek, czy nie. Kluczowe są kwestie, kto mu pomagał, gdzie się ukrywał. Nie możemy wykluczyć, że on się ukrywał najpierw za granicą, a później gdzieś w pobliżu. Przecież on te tereny doskonale znał. Jeśli ktoś naprawdę mu pomagał, to mógł się skutecznie ukrywać przez wiele lat. Może pomagali mu znajomi, a może jakaś konkubina, czy zakochana w nim kobieta? W tym przypadku wychodzi jednak na to, że zwyczajnie przemyślał sprawę, dopadło go jakieś sumienie, albo mu się skończyły środki do życia i postanowił tę sprawę zakończyć na swoich warunkach. Jakby to nie zabrzmiało. Gdyby sam się nie ujawnił, śledczy mogliby wrócić do tej sprawy nawet dopiero za 20-30 lat... - tłumaczy były policjant.

Po zbrodni w Borowcach, brane pod uwagę były dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakładała, że Jaworek żyje i ukrywa się gdzieś w Polsce albo za granicą, a druga – że nie żyje i jego zwłoki są w nieustalonym miejscu. Sugerowano, że mógł od razu popełnić samobójstwo - nie zabrał ze sobą bowiem gotówki, ani samochodu.

- W tego typu przypadkach błędem jest próba dochodzenia do wniosków logicznym ciągiem przyczynowo-skutkowym. To jest sytuacja modalna. Sprawca w takich sytuacjach ma przecież stan psychiczny i emocjonalny, które stale się zmieniają. On początkowo może działać z pozoru bardzo racjonalnie, ukrywając się, ale zostawiając pieniądze, może chciał zgubić trop? A może miał zamiar popełnić samobójstwo? Nie zrobił tego. W tej sytuacji odrzuciłbym wersję o jednej, wielkiej mistyfikacji - dodaje Arkadiusz Andała.

Scenariusze wciąż się mnożą

Na razie w sprawie zarówno zbrodni w Borowcach, jak i zwłok znalezionych w Dąbrowie Zielonej, jest więcej pytań niż odpowiedzi.

- Teraz na jaw może wyjść wiele faktów, które wcześniej zostały przeoczone. Śledczy po zbrodni przeszukali pobliskie tereny i sobie odpuścili. Później szukali go tylko operacyjnie, a właśnie pozornie najciemniej mogło być pod latarnią. Cofnimy się na przykład do słynnej sprawy Doroty Gałuszki-Graniecznej, którą prowadziliśmy. Przed siedmioma laty poinformowałem policję na piśmie, że zabił ją mąż. Po siedmiu latach rzeczywiście odnaleziono ją w jego domu. Mężczyzna przekonywał, że po kłótni kobieta wyszła z domu i ślad po niej zaginął. Niemieckie śledztwo na długi czas utknęło w miejscu. Po siedmiu latach udało się jednak odnaleźć szczątki Doroty. Sprawca uznał, że jej zwłoki będą najbezpieczniejsze właśnie w ich wspólnym mieszkaniu. W przypadku Jacka Jaworka też może tak być - początkowo ukrywał się gdzieś dalej, a w ostatnim czasie wrócił, być może z zamiarem popełnienia samobójstwa. Obecnie nie da się tego racjonalnie ubrać w całość. Na wyjaśnienie poszczególnych wątków będzie potrzebny czas - tłumaczy.

Mieszkańcy Borowców, i osoby, które znały Jacka Jaworka, wciąż nie mogą uwierzyć w taki obrót spraw. Ich zdaniem Jaworek - jakkolwiek to nie zabrzmi - był zbyt dużym egoistą, żeby popełnić samobójstwo.

- Nie możemy tego rozpatrywać w ten sposób. Żaden normalny człowiek nie zabija swoich najbliższych i tak należy do tego podchodzić. Przez społeczeństwo jesteśmy postrzegani w taki sposób, w jaki chcemy i w jaki się kreujemy, ale to nie znaczy, że tacy rzeczywiście jesteśmy. Jaworek dokonując zbroni, być może uwierzył, że wymierzył swoją - patologicznie rozumianą - sprawiedliwość. Po takim czasie ukrywania się adrenalina mogła z niego zejść i nie możemy wykluczyć, że pojawiły się u niego wyrzuty sumienia. Prawdopodobnie miał też dostęp do mediów, wiedział co się dzieje wokół jego osoby. Sposób wybrania śmierci, czyli taka symbolika, że wrócił na groby tych, których zabił, jest też jakimś przekazem do opinii publicznej. To, że osoby, które go znały nie wierzą, że mógłby popełnić samobójstwo, ma się nijak do doświadczeń w kryminalistyce. Nawet w najsilniejszych ludziach w pewnym momencie coś pęka - podsumowuje Arkadiusz Andała, były policjant, właściciel biura detektywistycznego.

Musisz to wiedzieć

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
antyPiS
23 lipca, 6:15, gosc:

Właściciel prywatnego biura detektywistycznego w artykule w kółko powtarza obłędach Policji jednocześnie nie podaje jakie błędy zrobiła Policja i w jaki sposób powinno się dochodzenie odbywać.

Ewidentnie widać że były Policjant tańczy nad grobem Jacka Jaworka robiąc sobie reklamę własnego biura.

Forum internetowe portalu i.pl to nie instrukcja dla przestępców. Skoro detektyw "tańczy nad grobem Jacka Jaworka robiąc sobie reklamę własnego biura" to pytanie - czy to on zgłosił się do redakcji czy odwrotnie? Ponadto - redaktorzy powinni wiedzieć, że gość korzysta i - jak wielu w takich okolicznościach - lansuje się. Może to transakcja wiązana?

g
gosc
Właściciel prywatnego biura detektywistycznego w artykule w kółko powtarza obłędach Policji jednocześnie nie podaje jakie błędy zrobiła Policja i w jaki sposób powinno się dochodzenie odbywać.

Ewidentnie widać że były Policjant tańczy nad grobem Jacka Jaworka robiąc sobie reklamę własnego biura.
a
antyPiS
Ale o co chodzi?! Jak trzy lata temu doszło do zbrodni to policja popełniła szereg błędów ale komendant był na pielgrzymce. Czyli jego postawa ideowa jest właściwa. Teraz ktoś umieścił w sieci zdjęcie samobójcy i jest to albo policjant albo technik policyjny. I co z tego? Ważne, że komendant i jego podwładni chodzą na pielgrzymki.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl