Jednosilnikową cessnę pilotował 37-letni lekarz anestezjolog ze szpitala im. Kopernika w Łodzi. Maszyna spadła ok. godz. 16.30 pomiędzy budynkami na posesji przy ul. Pilskiej 5. Chwilę po uderzeniu w ziemię stanęła w płomieniach. W domu byli mieszkańcy, ale nic im się nie stało. Z początkowych informacji wiadomo, że pilot próbował wylądować na Lublinku.
Pierwsza na miejsce katastrofy dotarła lotniskowa straż pożarna, która natychmiast ugasiła pożar samolotu i udzieliła pierwszej pomocy pilotowi.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że 37-letni pilot jest członkiem Łódzkiego Aeroklubu. Trafił w stanie ciężkim do szpitala im. Kopernika w Łodzi, w którym pracuje jako lekarz anestezjolog. Wiadomo, że do centrum urazowego został przewieziony z poparzeniami ciała oraz urazami wewnętrznymi. Na miejscu wypadku podejrzewane było u niego między innymi złamanie kości miednicy. Mężczyzna jest przytomny. Licencję turystyczną pilota ma od 2015 r. Wczoraj miał ją odnowić.
Z maszyny prawie nic nie zostało. Strawił ją ogień. Przyczyny awarii zbada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Tydzień temu 42-letni Czech awaryjnie lądował cessną niedaleko podłódzkich Brzezin. Pilot zgłaszał kilkanaście minut wcześniej problemy z silnikiem. Mówił, że wyłączył się w trakcie lotu. Nie udało mu się dolecieć awaryjnie do Łodzi i posadził cessnę na polu pszenicy.