Skargi na bezczynność włodarzy. Nie zapewniają dostępu do danych przestrzennych?
Sporo czasu tracą władze najmniejszej nawet miejscowości w Polsce, by rzeczowo odnieść się do zarzutów zawartych w skargach rozesłanych przez jedną osobę. Pani A. W., jak czytamy w oficjalnych dokumentach, zarzuca włodarzom niewykonanie czynności nakazanych prawem, a polegających na zapewnieniu dostępu do danych przestrzennych. Chodzi o miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Urzędy powinny udostępniać je w internecie w ściśle określonym formacie. Skarżąca twierdzi, że włodarze się z tego nie wywiązują.
Jak uzasadnia, jeśli udostępnione dokumenty nie mają określonych prawem formy, rodzi to problemy dla podmiotów zainteresowanych dokumentami planistycznymi, bo „dane przestrzenne dla firmy skarżącej są tym, czym dla rewolucji przemysłowej był dostęp do środków produkcji”. Jej zdaniem, z powodu rzekomych zaniedbań włodarzy szacunkowy koszt pozyskania prawidłowych danych jest ok. 200 razy wyższy.
Skarżąca nie ma racji? "Usługi dostępne są online dla każdego"
Samorządy twierdzą, że jest akurat odwrotnie.
- Przedmiotowe zbiory danych udostępnione są publicznie na portalu mapowym z możliwością ich fizycznego pobrania. Zbiory danych oraz usługi są dostępne publicznie, online, dla każdego i nie wymagają jakiejkolwiek interakcji klienta z urzędem - czytamy w malborskiej uchwale Rady Miasta, która uznaje skargę za bezzasadną.
Są takie wyspecjalizowane podmioty, które rozsyłają pisma po całej Polsce. Liczą, że ktoś się na to „złapie”, co może wiązać się np. z wypłatą odszkodowania za rzekome niedopełnienie obowiązków - komentuje Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.
Jak dotąd identyczne stanowiska w województwie pomorskim przyjęły m.in. Luzino, Słupsk, Człuchów, Dębnica Kaszubska, Chojnice, Pruszcz Gdański, Nowy Staw, Stare Pole, Kwidzyn, Prabuty, Władysławowo. Warszawska firma Geo-System sp. z o.o., która zapewnia samorządom technologię umożliwiającą udostępnianie dokumentów planistycznych, policzyła, że takich stanowisk w całej Polsce do 1 lutego było ponad 220.
Pisma były masowo złożone i pochodziły od jednego adresata. Mamy opinię firmy dostarczającej usługę, że wszystkie obowiązki prawne są spełnione - referowała radna Monika Szerszeń z Kwidzyna podczas sesji tamtejszej Rady Miejskiej
W podobnym tonie wypowiadał się burmistrz Nowego Stawu.
- Nikt nie ucierpiał z tego powodu - tłumaczył radnym Jerzy Szałach, burmistrz Nowego Stawu. - To takie „wrzutki”, które pojawiają się w całym kraju, gdy prawo się zmienia i ktoś o tym wie. Nagle pani z Łodzi w kilkuset gminach potrzebowała „mapek”.
Skarżąca się na rzekomą bezczynność włodarzy zwraca się również do sądów administracyjnych, które w całym kraju wydały do tej pory 90 orzeczeń. WSA w Gdańsku zajmował się 13 sprawami dotyczącymi zapewnienia dostępu do danych przestrzennych, odrzucając skargi.
