Szafy puste, walizki spakowane - dorosłe dzieci opuszczają rodzinny dom. Idą na swoje. A rodzice? Ci, którzy zamiast opłakiwać puste gniazdo, zaczną się cieszyć z odzyskanej wolności, mają szansę przeżyć drugi miesiąc miodowy.
Kilka miesięcy temu Ela i Krzysztof, 48-latki, sprzedali dużą działkę i trzypokojowe mieszkanie w centrum Wrocławia. Kupili dwa mniejsze - jedno dla siebie, drugie dla 26-letniego syna, który wreszcie znalazł stałą pracę i uznał, że pora się wyprowadzić. Resztę gotówki przeznaczyli na dwutygodniową wycieczkę last minute do Hiszpanii. W nowym mieszkaniu zostawili nierozpakowane kartony, a kota podrzucili zaskoczonemu synowi.
- To taka zaległa podróż poślubna, na którą do tej pory nie mieliśmy ani czasu, ani pieniędzy. W dniu wesela byłam już w piątym miesiącu ciąży, a potem ciągle były ważniejsze wydatki. Ostatnio opłacaliśmy studia synowi, sami też się dokształcaliśmy - opowiada Ela. W Hiszpanii ze swoimi blond włosami i jasną karnacją przyciągała uwagę nawet dużo młodszych od siebie mężczyzn. Krzysztof był tym początkowo zakłopotany, ona poczuła się atrakcyjna i pewna siebie.
- Za jego namową w sklepiku przy plaży kupiłam czerwony dwuczęściowy kostium kąpielowy i półprzezroczyste pareo, które przymierzyłam od razu po powrocie do pokoju hotelowego. Efekt? Nie zeszliśmy na kolację, a na śniadanie spóźniliśmy się o godzinę - śmieje się Ela. Z tego wyjazdu mają dwa albumy pełne zdjęć, ale nie wszystkie fotografie pokazują znajomym. - Te zrobione w łóżku leżą w szufladzie z moją bielizną. Krzysztof zagląda tam chyba jeszcze częściej niż ja - mówi Ela.
Z Hiszpanii wrócili opaleni i przekonani, że zaczynają wszystko od nowa. Przyjemność sprawiało im rozpakowywanie kartonów i wspólne urządzanie mieszkania, które wbrew ich obawom wcale nie okazało się za ciasne. - No i wreszcie namówiłam Krzysztofa, żeby zgolił wąsy. Wygląda teraz dużo młodziej - dodaje Ela.
Ona jest księgową, on inżynierem, ciągle dość dużo pracują, czasem także w weekendy, gdy trafi im się dodatkowe zlecenie. Pieniądze odkładają na wakacje w Grecji. Syna i jego dziewczynę zapraszają czasem na niedzielne obiady, przez telefon rozmawiają z nim kilka razy w tygodniu. - On ma swoje życie, my swoje. Lubimy się spotykać, ale nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy znowu wspólnie zamieszkać - mówi Ela.
Drugi miesiąc miodowy
Psychologowie przekonują, że wyprowadzka dzieci z domu nie musi być krytycznym etapem w życiu rodziny. Jest szansą, by rodzice umocnili łączącą ich więź, dlatego warto, by odzyskany czas zainwestowali w zaspokajanie swoich potrzeb - także seksualnych.
Dr Leszek Putyński, seksuolog i psycholog z Uniwersytetu Łódzkiego, twierdzi, że w czerpaniu radości z seksu znaczenie ma podejście do życia, a nie wiek partnerów. - 60-latki mogą uważać, że nie wypada im już odczuwać pożądania i dążyć do bliskości. A przecież mogą równie dobrze jak 40-latki cieszyć się z odzyskanej na nowo intymności - mówi.
Problemem jest tylko stereotypowe myślenie o życiu erotycznym. Żeby się z niego wyzwolić, trzeba zaakceptować fakt, że pragnienia seksualne nie mijają z wiekiem, krytycznie przyjrzeć się zasadom przekazanym przez poprzednie pokolenia i rozejrzeć wokół siebie. To, że ma się ponad 50 lat, nie oznacza już, że cały swój czas trzeba spędzać w bujanym fotelu w towarzystwie wnuków.
Ważne, żeby nie tłumić swoich naturalnych potrzeb i pozbyć się nieuzasadnionego poczucia winy. A skoro babcia i dziadek mogą wysyłać e-maile, studiować i podróżować, mogą też czerpać radość z seksu. I nie budzi to już powszechnego oburzenia ani zdziwienia.