Była na wszystkich kontynentach, z wyjątkiem Antarktydy. Już ok. 40 lat temu odwiedziła Japonię, Filipiny i Syberię. W wielu miejscach bywała wielokrotnie, np. w Brazylii, Australii i Nowej Zelandii po 5 razy, w Argentynie 4 razy, w Peru - 3.
W ubiegłym roku odwiedziła najpierw Azerbejdżan, Gruzję i Armenię. W sierpniu była w Kaszmirze. W listopadzie- w Ameryce Środkowej, a prawie cały grudzień spędziła w Etiopii. Do Łodzi wróciła w Wigilię tuż przed wieczorem. Zdążyła jeszcze kupić jakieś gotowe pierogi z hipermarketu.
Ostatni jej pobyt w Etiopii, do której wyjechała razem z mężem, obfitował w niezapomniane przeżycia. Odwiedziła tam dzikie plemiona Suri i Surmi na południu kraju, a na północnym wschodzie jechała bezdrożami przez pustynię Danakil, gdzie nie ma tam stałych dróg, a przemieszczający się piasek zasypuje ciągle nowe miejsca.
Nie zabłądziła tylko dlatego, że zaprzyjaźniony mieszkaniec Etiopii (Zofia Suska ma przyjaciół na całym świecie) udostępnił jej odpowiedni samochód z doświadczonym kierowcą. Znalazł też dobrego kucharza. Ponadto konieczna okazała się eskorta 10 policjantów i 5 żołnierzy, gdyż w Etiopii zdarzały się porwania europejskich turystów.
Pobyt na pustyni Danakil był dla pani Zofii prawdziwą szkołą przetrwania. Temperatura przekraczała tam 50 stopni, piasek przyklejał się do ciała, nieustannie atakowały muchy, a do mycia miała 3/4 butelki wody na dzień. W nocy, gdy było ''zaledwie'' 40 st. Celsjusza, weszła na pobliski wulkan Erta Ale, w którego kraterze stale utrzymuje się jezioro gorącej lawy. Zafascynowało ją też różnobarwne słone jezioro Asale, położone 116 metrów poniżej poziomu morza. Jej zdaniem jest to cud natury.
W Kaszmirze podczas jej pobytu spadł po raz pierwszy od 500 lat ulewny deszcz, który spowodował straszliwą powódź. Widziała, jak spływający muł pochłonął wioskę liczącą 450 mieszkańców. Ona sama była kilkakrotnie ewakuowana z wysokości 3.700 metrów na 5 tys. Poza tym w Kaszmirze były, jak zwykle, rozruchy na tle politycznym.
Jednak Zofia Suska, choć nie raz znalazła się w zagrożeniu i wie o niebezpieczeństwach, nie wyobraża sobie życia bez podróży. By móc zwiedzać świat, nie zdecydowała się na posiadanie dzieci, ani na zawód wymagający codziennej obecności w pracy. Została dziennikarką.
Telewidzowie znają ją z około 50 reportaży, które ukazywały się na antenie jedynki i około stu pokazanych przez łódzką ''trójkę''. Publikowała też w prasie, m.in. przez 6 lat jej reportaże z podróży zamieszczał ''Dziennik Łódzki''. Teraz, gdy tylko znajdzie sponsora, wyda książkę, w której opowie co przeżyła zwiedzając świat, co ją zafascynowało i rzuciło na kolana. Napisze też, czego uczą podróże.
- Przede wszystkim tolerancji, luzu w życiu, dystansu do zachodzących zjawisk, do ludzi i do siebie - zapewnia Zofia Suska.