- Pracuję w agencji w Manchesterze. Dostałam wiadomość od mojego szefa o kliencie z wyższych sfer. Pojechałam tam taksówką. Na miejscu byłam ok. 22:30, a wyszłam stamtąd o 2 w nocy. Pojechałyśmy we dwie z dziewczyną z Brazylii. Kyle przedstawił się jako "Kai". Nie wiedziałam, że jest piłkarzem, ale powiedział nam to jego przyjaciel - przyznał jedna z kobiet, do której dotarli dziennikarze The Sun.
Sprawa jest o tyle kłopotliwa, że piłkarz złamał zalecenia władz i klubu dotyczące zachowanie w czasie pandemii, natomiast sam w swoich mediach społecznościowych zachęcał do pozostania w odosobnieniu. Manchester City prowadzi śledztwo w tej sprawie, ale jeśli wierzyć przeciekom, to trener Pep Guardiola jest rozczarowany i zdenerwowany zaistniałą sytuacją, a Anglika czeka surowa grzywna.
