Manchester United straci ogromne pieniądze przez brak gry w Lidze Mistrzów. Czerwone Diabły nawarzyły sobie piwa

Konsekwencje porażki United będą bolesne i mogą wpływać na klub przez lata. Tottenham zakwalifikował się do Ligi Mistrzów i 13 sierpnia rozegra mecz o Superpuchar UEFA ze zwycięzcą tej edycji Champions League - Paris Saint-Germain lub Interem Mediolan. Natomiast "Czerwone Diabły" zostały z niczym.

Ekspert ds. finansów piłkarskich Kieran Maguire podkreślił, że Manchester United ma wyższe przychody niż Tottenham i wydaje o 64 procent więcej na pensje piłkarzy. Mimo to "Koguty" cztery razy pokonały "Czerwone Diabły" w tym sezonie - w finale LE, w ćwierćfinale Pucharu Ligi Angielskiej i dwukrotnie w Premier League.

"Dochodzę do wniosku, że coś jest nie tak z kulturą organizacji, którą ustala kadra kierownicza wyższego szczebla" — napisał Maguire na platformie X.

Oprócz utraty możliwości sportowych i prestiżu, klub należący do amerykańskiej rodziny Glazerów i brytyjskiego miliardera Jima Ratcliffe'a poniesie krótkoterminowe i długoterminowe straty finansowe.

Brak gry w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie oznacza natychmiastową stratę co najmniej 80 milionów euro lub nawet 150 mln w przypadku przejścia do fazy pucharowej. United straci również 4 mln, które Tottenham otrzyma od UEFA za grę w Superpucharze przeciwko zdobywcy Champions League. Zwycięzca tego meczu otrzyma premię w wysokości 1 mln euro.

Manchester United nie zakwalifikował się do pierwszej edycji klubowych mistrzostw świata, których uczestnicy otrzymają ponad 100 mln dolarów. Jest również mało prawdopodobne, że "Czerwone Diabły" wezmą udział w tych rozgrywkach w 2029 roku. Europejskie drużyny mogą zakwalifikować się na klubowy mundial tylko poprzez udział w Lidze Mistrzów, jeśli zdobędą tytuł lub przez cztery sezony będą dochodzić do dalszych faz turnieju.

Trudno przewidzieć czy drużyna, która ostatni raz triumfowała w Premier League 12 lat temu, zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów w ciągu trzech kolejnych sezonów.

Jednym z oczywistych rozwiązań narastających problemów finansowych byłaby sprzedaż zawodników, np. Bruno Fernandesa lub Marcusa Rashforda, jednak wysokie pensje piłkarzy mogą odstraszać potencjalnych nabywców. Osłabienie kadry grozi natomiast dalszym pogorszeniem wyników sportowych. Drużyna trenera Rubena Amorima nawet z przepłaconymi gwiazdami zajmuje dopiero 16. miejsce w lidze - najgorsze w historii jej występów w Premier League. Sprzedaż może być jednak konieczna ze względu na konieczność przestrzegania finansowego fair play.

Chociaż Manchester United nadal jest jednym z najlepiej zarabiających klubów w Europie, to coroczne raporty UEFA pokazują, że jego przewaga maleje, mimo że w zeszłym roku przychody klubu były rekordowe i wyniosły 887 mln dolarów. Dane europejskiej centrali piłkarskiej wskazują na to, że w latach 2019-2024 przychody United rosły wolniej niż wszystkich największych angielskich rywali z wyjątkiem Chelsea.

Kolejna obniżka przychodów będzie związana z pozycją w tabeli. Spadek z ósmego na 16. miejsce w Premier League będzie oznaczał stratę w wysokości 22 mln funtów w porównaniu do zeszłego roku.

W tym sezonie Manchester United poniesie jeszcze większą stratę niż w zeszłym (113,2 mln funtów). Trzy poprzednie lata przyniosły łączne straty w wysokości 236 mln funtów. Zasady Premier League dotyczące zysków i zrównoważonego rozwoju (PSR) pozwalają klubom stracić 105 milionów funtów w ciągu trzech lat lub stawić czoła sankcjom, chociaż United mogą powołać się na pewne odstępstwa od tej reguły, które zastosowano choćby w przypadku Manchesteru City.

Choć Ratcliffe jest mniejszościowym udziałowcem, to ma kontrolę operacyjną i odpowiada za zwolnienia, ograniczenie świadczeń szeregowych pracowników klubu oraz wzrost cen biletów na mecze.

"Jeśli nie podejmiemy działań teraz, to grozi nam niespełnienie wymogów finansowego fair play w przyszłych latach. Będzie to miało znaczący wpływ na naszą zdolność do rywalizacji na boisku" - tłumaczył Ratcliffe.(PAP)