Taki wniosek wysłali z aktami sprawy policjanci z II komisariatu do prokuratury, a śledczy go zatwierdzili. Stało się to 13 września.
- Dostaliśmy akta i po ich przeanalizowaniu przychyliliśmy się do wniosku policji, by odmówić wszczęcia dochodzenia. Powodem odmowy jest brak cech przestępstwa w przedmiotowym zdarzeniu - mówi zastępca prokuratora rejonowego w Prokuraturze Rejonowej Białystok-Północ Anna Małgorzata Milewska.
Przypomnijmy. W połowie sierpnia białostoczanin opublikował na Facebooku pismo, które rada parafii św. Wojciecha przysłała jego mamie. Informowała w nim, że kobieta ma uregulować 400 zł zaległości w opłatach za lata 2011, 2013, 2015 i 2018. Inni parafianie tez dostali takie listy, ich zaległości sięgały nawet 800 zł. Tyle że żadna z rodzin, które otrzymały pisma z parafii nie wiedziała na jakiej podstawie zostały przez radę (za wiedzą proboszcza) opodatkowane.
Skandal w katedrze. Dwóch półnagich mężczyzn zakłócało mszę. Jeden obnażał się przed ołtarzem
„Prośbą” zajęły się media, a zaraz potem (na mailowe polecenie z komendy głównej) podlaska policja. Konkretnie funkcjonariusze z II komisariatu w Białymstoku. Policjanci prowadzili czynności, które miały zweryfikować, czy mogło dojść do przestępstwa z art. 286 kodeksu karnego, czyli oszustwa. Po miesiącu czynności sprawdzających mundurowi zamknęli sprawę.
Parafia św. Wojciecha. Księża publikują listę zakazów. Nie można krzyżować nóg w kościele
Dodajmy, że opłatami w parafii św. Wojciecha zajęła się też kuria. Proboszcz przeprosił arcybiskupa za kuriozalne listy. Przyznał, że chciał jedynie zmobilizować swoich parafian lecz wybrał niewłaściwą formę.
Uwaga! Pomylenie tych grzybów grozi śmiercią!